Bartek Jędrzejak odniósł się do plotek o swoim przejściu do TVP. Ile jest w nich prawdy? [WIDEO]
Bartek Jędrzejak w rozmowie z nami wprost przyznał, ile jest prawdy w plotkach o jego przejściu do TVP. Zapytaliśmy go również o to, co sądzi o nowej roli Roberta Stockingera w "Pytaniu na Śniadanie". Jest zdziwiony tą sytuacją?
30.01.2024 | aktual.: 30.01.2024 16:55
Biorąc pod uwagę ostatnie roszady w polskiej telewizji, widzowie są już coraz mniej zdziwieni kolejnymi zmianami. Kto wie, jaką osobę znaną z jednej stacji już wkrótce zobaczymy w zupełnie innym otoczeniu. Czy taki sam los spotka Bartka Jędrzejaka? Postanowiliśmy się go zapytać, czy faktycznie jest szansa na podobny transfer.
Telewizja ma to do siebie, że się zmienia i goni za oczekiwaniami świata i widzów, którzy też się zmieniają. Co do mojego transferu do "Pytania na śniadanie", nie wiem ,kto to wymyślił. Natomiast ktoś kto wymyślił ma niesamowitego telewizyjnego nosa, bo dostałem taką informację, że rzeczywiście, gdybyśmy z Kasią Dowbor usiedli w "Pytaniu na śniadanie", to myślę, że bylibyśmy parą do zżarcia, takie były komentarze. (...) Dobrze mi tu gdzie jestem. Są plany rozwoju TVN - przekazał dziennikarz.
Co Jędrzejak sądzi o transferze Roberta Stockingera?
Niedawno wyszło na jaw, że Robert Stockinger przechodzi do nowo utworzonej ekipy Pytania na Śniadanie po solidnej renowacji. Jak się na to zapatruje Jędrzejak?
Robert jest młodym, świetnym facetem, zdolnym dziennikarzem i wypłynął na kolejną głęboką wodę. Jemu akurat tak się złożyło, że dostał propozycję i podjął taką decyzję, że przechodzi. Trzymam za niego mocno kciuki. To jest świetny dziennikarz. (...) Umówmy się, że życie zawodowe nie ma sentymentów. Czasami pracodawcy z dnia na dzień, z minuty na minuty mówią "ty już tutaj nie pracujesz", tak samo czasami pracownicy mówią "jest inny plan, mam inny pomysł na siebie i dziękuję do widzenia". Telewizja to emocje i cykl zmian - wyjaśnił.
Jest zaskoczony tym, że Stockinger nie dostał propozycji prowadzenia Dzień dobry TVN? Jak podkreślił, telewizja rządzi się swoimi prawami, więc nie ma w tym nic dziwnego.
Telewizja ma do siebie, że wciąga. Zaczynasz od bycia reporterem, potem jesteś prezenterem, potem prowadzisz programy, potem "na żywo" i następnie wielkie show. Wraz z jedzeniem, testowaniem, smakowaniem tego wiadomo, że chce się więcej i być może tak się zdarzyło, że w tym momencie jakiejś specjalnej propozycji dla Roberta nie było, co nie znaczy, że nie byłoby jej za jakiś czas. Robert ma prawo podjąć taką decyzję, wielki szacun i trzymam za niego kciuki - dodał.