Barbara Mularczyk wspomina Marzenę Kipiel‑Sztukę. "Szkoda, że tak się to skończyło"
Rok temu odeszła od nas Marzena Kipiel‑Sztuka. Aktorkę znaną ze "Świata według Kiepskich" wspomniała w rozmowie z Plejadą Barbara Mularczyk. Nie szczędziła ciepłych słów w stosunku do koleżanki z planu, z którą nie miała okazji się pożegnać.
Marzena Kipiel‑Sztuka wcielała się w rolę Haliny Kiepskiej od samego początku emisji serialu "Świat według Kiepskich", czyli od 1999 roku. Na planie równie długo towarzyszyła jej Barbara Mularczyk‑Potocka, która grała jej córkę, Mariolkę. Obie panie spędzały ze sobą mnóstwo czasu nie tylko na ekranie, ale też poza kamerami.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Michel Moran wspomina Tomka Jakubiaka. Zdradził, co robili wspólnie za kulisami MasterChefa!
Była duszą ekipy. Tak Marzenę Kipiel-Sztukę wspomina Barbara Mularczyk
9 czerwca 2024 roku Polskę obiegła informacja o śmierci Marzeny Kipiel-Sztuki, która odeszła w wieku 58 lat po długiej walce z chorobą. Pamięć o serialowej Halince jest jednak nadal żywa – swoją bliską przyjaciółkę w rozmowie z Plejadą wspomniała Barbara Mularczyk. Podkreśliła przede wszystkim pozytywną energię, jaką aktorka wniosła na plan, gdzie często pojawiała się ze swoim pupilem.
Było z nią bardzo wesoło. Marzenka zawsze była uśmiechnięta. Wiadomo, nie zawsze miała 100 procent energii — każdy czasami ma gorsze dni. Ona również, ale nigdy nie dawała tego po sobie poznać (...) — zdradziła.
Ekspresyjną Halinkę uwielbiali także inni ludzie, gdyż Kipiel-Sztuka potrafiła w praktycznie każdym wywołać uśmiech. W towarzystwie fanów czuła się jak ryba w wodzie.
Ta sama energia, ten sam wulkan niespożytej energii. Była bardzo towarzyska, zawsze miała mnóstwo znajomych. Uwielbiała przebywać z ludźmi, spotykać się z fanami. Dużo mówiła — do tego stopnia, że czasami trudno było się przez nią przebić. Ale jednocześnie była świetnym słuchaczem — dodała.
Ukrywała łzy przed dziećmi. Tak Barbara Mularczyk przeżyła odejście serialowej Halinki
O śmierci znajomej Mularczyk dowiedziała się, będąc na festynie, gdy zadzwoniły do niej media. Mimo że wokół zabawa nadal trwała, dla niej impreza już się skończyła. Ciężko było natomiast utrzymać pokerową twarz przed najmłodszymi.
Poleciały łzy, ale nie chciałam płakać przy dzieciach. Nie chciałam ich denerwować, więc "chlipnęłam" sobie parę razy na boku. Kiedy wracaliśmy, powiedziałam w samochodzie, że Marzenka nie żyje. I zrobiło się smutno w aucie, bo dla mojej córki to była znana "babcia" Marzenka — skomentowała Plejadzie.
Jak przyznała Mariolka Kiepska, na spotkanie się z koleżanką przed śmiercią zabrakło czasu:
Brakuje mi jej. Szkoda, że nie udało nam się spotkać, że nie "pogajcyłyśmy" o różnych pierdołach. Nikt nigdy nie jest przygotowany na taką sytuację. Nie mogę tego żałować, bo bardzo bym się chciała spotkać, ale każdy ma jakieś swoje życie, obowiązki. Szkoda, że to się tak skończyło.