Żona była opoką Tomasza Jakubiaka. Tak wyglądały początki pary
Tomasz Jakubiak zmarł 30 kwietnia po walce z rzadkim nowotworem. Do samego końca wspierała go żona Anastazja, która była opoką kucharza w najtrudniejszych chwilach. Dziś jego niedawne słowa na temat partnerki chwytają za serce.
Tomasz Jakubiak jesienią ubiegłego roku ujawnił, że zmaga się z rzadkim nowotworem. W ostatnich miesiącach toczył dzielną walkę, którą dzielił się z fanami w social mediach. Wyjechał do Izraela, a następnie do Grecji, gdzie szukał sposobów na pokonanie choroby. Jakubiak do końca był otoczony miłością bliskich, zwłaszcza żony Anastazji, która była jego opoką w trudnych chwilach. Kucharz odszedł 30 kwietnia w wieku 41 lat.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wojciech Błach o śmierci Jadwigi Jankowskiej-Cieślak. Wspomina jej ostatni spektakl.
Anastazja była ogromnym wsparciem dla Tomasza Jakubiaka. Tak o niej mówił
W wywiadach Tomasz Jakubiak wielokrotnie podkreślał, jak ważna była dla niego żona. Wspominał również, że to ona jako pierwsza dowiedziała się o jego chorobie i wspierała go, gdy on sam zwątpił. Ich miłość była dla niego lekarstwem i ogromną siłą napędową. Para doczekała się syna, który przyszedł na świat w 2020 roku. Dziś słowa kucharza na temat tego, że nie wyobraża sobie, by jego dziecko mogło żyć bez ojca, szczególnie łapią za serce.
Przede wszystkim żona, to moje lekarstwo. Bardzo mnie wspiera i jest mi dzięki niej dużo łatwiej. Ogromną siłą napędową jest mój syn, który ma 4,5 roku. Nie wyobrażam sobie, że mógłby żyć bez taty — mówił niedawno Tomasz Jakubiak w rozmowie dla Być Zdrowym.
Tak zaczęła się miłość Tomasza Jakubiaka i Anastazji. Początki nie były usłane różami
Historia miłości Tomasza i Anastazji Jakubiaków zaczęła się niekonwencjonalnie. Poznali się na imprezie. Wkrótce Anastazja odkryła, że jest w ciąży. Początkowo obawiała się samotnego macierzyństwa, ale po trzech miesiącach kucharz zaproponował, by spróbowali stworzyć rodzinę. Byli szczęśliwi do samego końca.
Najpierw bardzo bałam się zostać samotną matką. Codziennie płakałam. Nie potrafiłam sobie tego wszystkiego poukładać. I skreśliłam Tomka. Gdy odezwał się do mnie po trzech miesiącach, że może byśmy spróbowali uporządkować nasze życie, pomyślałam: dlaczego nie? - zdradziła niegdyś w rozmowie z "Vivą!" Anastazja.