Urszula i Stanley z "Sanatorium miłości" o wynagrodzeniu za program. "Pojechaliśmy po miłość, nie po pieniądze"
W niedzielny wieczór miał miejsce wielki finał 7. edycji "Sanatorium miłości". Królową Turnusu została Urszula, która nie tylko zyskała tytuł, ale też poznała miłość. I to właśnie na ten temat kuracjuszka u boku swojego wybranka, Stanleya, porozmawiała z naszą dziennikarką Karoliną Motylewską.
Tegoroczna edycja "Sanatorium miłości" nie zawiodła. Od pierwszego do ostatniego odcinka nie brakowało emocji i to zarówno tych pozytywnych, jak i negatywnych. Początkowo prym wiodła Anna i Małgorzata, przez co wydawało się, że to któraś z nich zostanie Królową Turnusu. Ostatecznie wybór padł na Urszulę, co nie spodobało się wspomnianym kuracjuszkom, o czym otwarcie powiedziały przed kamerami. W wywiadzie dla naszej redakcji Urszula i Stanley wspomnieli o gorzkich słowach koleżanek z programu, ale głównie w rozmowie skupili się na swojej miłości.
Stanley z "Sanatorium miłości" o atmosferze na planie programu TVP
Stanley to jeden z uczestników 7. edycji "Sanatorium miłości". Mężczyzna od początku był adorowany przez kilka kuracjuszek, jednak jemu wpadła w oko właśnie Urszula. Kobieta odwzajemniła jego uczucia i dziś są parą. W rozmowie z naszą dziennikarką zdradził, jaka była atmosfera podczas nagrywania show TVP. Stanley podkreślił, że było niezwykle profesjonalnie, a o dobrą atmosferę dbała Marta Manowska. Wspomniał:
Myślę, że dobrą atmosferę na planie tworzyła Marta. Ona była słońcem, które ogrzewało całą grupę i które wyzwalało pozytywne emocje. No, i w sumie na planie była zawsze dobra atmosfera plus profesjonalizm produkcji. To można było odczuć, że za kamerami czy za dźwiękiem, czy w ogóle w reżyserce stoją konkretni ludzie. To było fantastyczne móc poznać i po prostu popatrzeć na telewizję z drugiej strony.
Urszula z "Sanatorium miłości 7" nie spodziewała się tego po koleżankach z programu. "Byłam zszokowana"
Po wyborze Urszuli na Królową Turnusu część kuracjuszek nie kryła zdziwienia, a nawet i złości. Prym wiodły Anna i Małgorzata, które otwarcie skrytykowały swoją koleżankę, podkreślając, że nie należy jej się wygrany tytuł. Te słowa mocno zdziwiły Urszulę, która wspomniała, że nie odczuwała w programie niechęci do swojej osoby. Dodała, że nie zamierza utrzymywać z resztą uczestników bliższych relacji. Urszula zaznaczyła:
Nie odczuwałam, że tam ktoś był przeciwko mnie, bo uważam zawsze, że każdy ma prawo do własnego zdania. Czy to się podoba innym, czy nie? Także ja tak samo jak wyborem na Królową, tak samo byłam zszokowana tymi wczorajszymi reakcjami moich koleżanek. (...) Nie mamy aż takich bliskich relacji, piszemy sobie na grupie, czasami gdzieś tam sobie stawiamy jakieś tam serduszka czy łapki. Uważam, że nie mam powodu, aby z nimi utrzymywać jakieś bliższe kontakty.
Zobacz też: Przyjaciele i córka wspominali Zbigniewa Wodeckiego. Jego wnuk podchodzi właśnie do matury
Urszula z "Sanatorium miłości" o wynagrodzeniu za program. "Jakieś grosze"
Nie od dziś wiadomo, że uczestnicy programu "Sanatorium miłości" nie mogą liczyć na zbyt wygórowane wynagrodzenie. Wspomniała o tym również Urszula, która zdradziła, że otrzymali jedynie "jakieś grosze". Dodała, że kwota ta... nie wystarczyła nawet na paliwo w obie strony do Mikołajek.
Nie, my nie otrzymaliśmy pieniędzy, jakieś grosze, ale to nie jest program, z którego czerpie się korzyści finansowe. Śmieszna jakaś kwota, nawet nie starczyła na dojazd i powrót z Mikołajek, na paliwo. Ale przecież założenia tego programu są zupełnie inne. My jechaliśmy po miłość, która jest bezcenna, a nie po pieniądze — podkreśliła zwyciężczyni "Sanatorium miłości"
Na koniec rozmowy Urszula wspomniała, jakie cechy Stanleya spowodowały, że wpadł jej w oko. Kuracjuszka podkreśliła, że przede wszystkim jest charakterny i ma wiele innych, pociągających cech.
Dla mnie to mężczyzna normalnie stąpający po ziemi, o wielu fajnych cechach. Jest charakterny. Czasem opinie o nim były inne, to ja uznałam, że ja go znam. Bazuje na swoich opiniach — dodała na koniec Urszula.