Nowe, szokujące fakty dotyczące tragedii na Nanga Parbat ujrzały światło dzienne. Co wiadomo na temat Tomasza Mackiewicza?
Tragedia, która miała miejsce w styczniu na Nanga Parbat wciąż odbija się szerokim echem na całym świecie. Tomasz Mackiewicz i Elisabeth Revol próbowali zdobyć szczyt góry zimą, ale gdy udało im się dobrnąć do celu swojej wyprawy, zaczęły się kłopoty. W wyniku serii niefortunnych zdarzeń, w nie do końca wyjaśnionych okolicznościach, trzeba było zorganizować akcję ratunkową. Wróciła z niej tylko Revol.
Mackiewicz został w ramionach góry, którą obsesyjnie kochał, a eksperci wciąż zachodzą w głowę i debatują czy nieszczęścia można było uniknąć. Według najnowszego raportu, sporządzonego na podstawie zeznań Elisabeth, Tomasz czuł się lepiej po zażyciu leków, ale ich ilość była niewystarczająca, by wnieść realną poprawę i uratować mu życie:
W głowie Revol odezwał się dzwonek alarmowy. Problemy z widocznością, które miał Mackiewicz mogły być wynikiem zignorowania konieczności założenia gogli ochronnych, ale sugerowały również chorobę wysokościową. Z Mackiewiczem uwieszonym na jej ramieniu dla bezpieczeństwa, Revol zaczęła szybko schodzić w dół. Polak nie był jednak w stanie poruszać się wystarczająco szybko, by utrzymać ciepło. W połowie drogi w dół wziął cztery tabletki dexamenthasonu, po którym pojawiła się poprawa. Para kontynuowała podróż w dół szczytu do wysokości około 7280 metrów. Tu powinni byli opuścić się długą drogą w dół do bazy, ale Mackiewicz był już zbyt wyczerpany, miał odmrożenia, oznaki poważnych problemów z oddychaniem i nie widział.
Jak dobrze wiemy, Elisabeth podjęła decyzję o wezwaniu pomocy:
Revol ukryła ich oboje w wyrwie, ale nie miała odpowiedniego ekwipunku. Następnego dnia było już jasnym, że Mackiewicz nie będzie mógł się ruszyć. W tym czasie Revol wykonała już kilka telefonów alarmowych. Powiedziano jej, że być może uda się wysłać helikopter po Mackiewicza, ale musi zejść niże, by ją samą zdołano uratować - napisano w American Alpine Journal
Wszyscy wiemy już, że nie udało się wysłać helikoptera, który zdołałby wyrwać Mackiewicza z łap śmierci i bezpiecznie odstawić go do szpitala, w którym tego samego dnia ratowano życie i zdrowie Elisabeth. Wygląda na to, że brak odpowiedniego ekwipunku przesądził o tragedii. Myślicie, że gdyby Tomasz i Elisabeth dysponowali większą ilością leków, zdołałby dotrwać do czasu, gdy pomoc mogłaby bezpiecznie nadejść?