Tomasz Kot był w seminarium duchownym!
Wiedzieliście?
Paulina Szestowicka
Wychowałem się w wierzącej rodzinie. Miałem wujka misjonarza, który działał w Afryce. Naczytałem się przygód Tomka Wilmowskiego, więc postanowiłem, że też pojadę w świat, na misję. Ale wytrzymałem w klasztorze tylko pół roku. Zostałem wtłoczony w zakonny rygor. Nic nie podlegało dyskusji. Ja byłem dopiero drugim, który odszedł z własnej woli - powiedział.
Po odejściu z seminarium spróbował sił na scenie. Okazało się, że aktorstwo daje mu nie tylko możliwość pokazywania własnych emocji, ale też wczuwanie się w postaci, które są dla niego niezrozumiałe. Nowe wyzwania aktorskie upewniły go, że to jest właśnie to, co w życiu chce robić.