W Sylwii Grzeszczak coś pękło po śmierci bliskiej osoby. Rzadko dzieli się tak osobistymi sprawami
Sylwii Grzeszczak nie trzeba nikomu przedstawiać. To jedna z najjaśniej świecących polskich gwiazd sceny muzycznej. Za jej sukcesem stoi nie tylko jej talent i ciężka praca, ale też cały sztab ludzi, na których trafiała w swoim życiu. Właśnie wspomniała szczególnego Piotra Niewiarowskiego, który był jej pierwszym menadżerem. Bardzo wpłynął na jej karierę.
Sylwia Grzeszczak wspomina Piotra Niewiarowskiego
Sylwia Grzeszczak wspomniała Piotra Niewiarowskiego z okazji jego urodzin. 13 grudnia skończyłby 68 lat. Z chorobą nowotworową walczył zaledwie kilka tygodni. Jego śmierć zaskoczyła wielu jego przyjaciół i znajomych.
Jak się okazuje, był pierwszym menadżerem Sylwii Grzeszczak. To on wpił jej, że może grać na fortepianie i śpiewać jednocześnie. Wokalistka poczuła, że jeszcze raz powinna mu podziękować za jego ogromny wkład w to, jak potoczyła się jej kariera. Na tak osobiste zwierzenia gwiazda decyduje się niezwykle rzadko, co tylko potwierdza wyjątkowość więzi, jaka ich łączyła.
Kim był Piotr Niewiarowski?
Niewiarowski wpłynął nie tylko na karierę Sylwii Grzeszczak. Był także menedżerem Małgorzaty Ostrowskiej od początku jej kariery aż do końca swojego życia. Współtworzył grupę Lombard, której przez 10 lat menedżerował. Ponad 20 lat był także szefem marketingu Radia Merkury, a potem zajmował się też promocją w Polskim Radiu Poznań.
Żartował kiedyś, że jest z Ostrowską najtrwalszą parą w show-biznesie. Sama wokalistka mówiła o nim tak:
Urodził się 13 grudnia 1951 roku. Całe swoje dorosłe życie związał z Poznaniem. Przyczyną śmierci 66-letniegoNiewiarowskiego była choroba nowotworowa. Zmarł po w szpitalu w Poznaniu 21 marca 2018 roku. Miał liczne pasje, interesował się muzyką, filmem i sportem, był kibicem Lecha Poznań i propagatorem gry w golfa. Współpracownicy wysoko cenili go za pracowitość i profesjonalizm.