Sandra Hajduk krytykuje wywiad Andrzeja Dudy u Żurnalisty. Wytknęła mu błędy językowe
Sandra Hajduk, skrytykowała wywiad Andrzeja Dudy u Żurnalisty. Dziennikarka TVN nie szczędziła słów krytyki, wytykając politykowi między innymi błędy językowe. Przyznała jednak, że rozmowa była na swój sposób interesująca.
Andrzej Duda zakończył swoją drugą kadencję prezydencką i wrócił do Krakowa. Obecnie promuje swoją książkę "To ja. Duda". Z tej okazji udzielił wywiadu kontrowersyjnemu dziennikarzowi internetowemu znanemu jako Żurnalista. Dziennikarka TVN, Sandra Hajduk, nie szczędziła słów krytyki po obejrzeniu tej rozmowy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Monika Miller idzie na studia. Opowiedziała o swoich doświadczeniach z psychoterapią. "Jestem w terapii od 16 lat"
Sandra Hajduk wytyka błędy językowe Andrzeja Dudy
Sandra Hajduk na swoim profilu na Instagramie zwróciła uwagę na liczne błędy językowe, które pojawiły się w wywiadzie Andrzeja Dudy u Żurnalisty. Nie ukrywała jednak, że rozmowę można uznać za interesującą pod kątem socjologicznym.
Poza tym, że znowu językowo średnio (prezydent obiecuje sekret "alkowy", nie wiedząc chyba do końca, czymże owa alkowa jest, mówi też o "skostniałych oczach", cokolwiek to znaczy), to ten wywiad jest niezwykłą dla mnie obserwacją socjologiczno-psychologiczną. Bardzo rzadko spotykaną - napisała dziennikarka.
Andrzej Duda u Żurnalisty mówił o "alkowie"
Hajduk zauważyła również, że Żurnalista nie zadawał trudnych pytań, a rozmowa przypominała bardziej monolog prezydenta.
Żurnalista nawet niespecjalnie musiał się o to postarać, bo zapis ów jest bardziej strumieniem świadomości Andrzeja Dudy, jakby czekał, by się to wszystko z niego wylało. Na bazie samego tego wywiadu można napisać książkę. Nie o prezydencie - podsumowała Hajduk na Instagramie.
Andrzej Duda wspomniał o alkowie przy okazji słów o przeprowadzce do Krakowa. Nie ukrywał, że była ona męcząca.
(...) zdradzę trochę takiej domowej alkowy. My w tej chwili głównie rozpakowujemy w mieszkaniu pudła, które z nami po dziesięciu latach przyjechały z Warszawy. Jest to po prostu kompletny dramat. Mieszkamy na pudłach. Coś strasznego - opowiadał.