Robert Korzeniowski o pożarze swojego mieszkania: "Nie udało się wyjść bez szwanku"
Ta tragedia wydarzyła się niemal tydzień temu, ale dopiero teraz o niej poinformowano. W warszawskim mieszkaniu Roberta Korzeniowskiego wybuchł pożar. Wszystkiemu winne były lampki choinkowe, które spowodowały zwarcie. W mieszkaniu przebywali wówczas żona oraz syn sportowca.
28.01.2017 | aktual.: 28.01.2017 15:26
Zobacz także
Pożar jako pierwszy zauważył potomek Korzeniowskiego. Sześciolatek otworzył drzwi balkonowe i wołał o pomoc. Żona sportowca - Magdalena wówczas obudziła się i wyniosła syna z mieszkania. Sama próbowała jeszcze gasić pożar przed przyjazdem strażaków. Niestety, została ranna. Dopiero teraz całą sytuację na swoim Facebooku skomentował Robert Korzeniowski.
Całe szczęście, że nic gorszego się nie stało. Miejmy nadzieję, że żona Korzeniowskiego wkrótce wyzdrowieje.