Smutne wieści o ukochanym psie Kamila Durczoka. Rodzina zmarłego dziennikarza prosi internautów o pomoc

Kamil Durczok
Kamil Durczok zmarł 16 listopada, o czym jako pierwszy poinformował portal Press.pl. Wiadomo było, że dziennikarz przez lata walczył z nałogiem alkoholowym, a do tego doszły także problemy ze zdrowiem. Mimo swoich słabości był jednym z najbardziej uznanych polskich publicystów. Na swoim konice zgromadził wiele nagród, a Polacy mieli do niego zaufanie. Niestety osobiste dramaty sprawiły, że na kilka lat przed śmiercią zniknął z telewizji. Współpracownicy z redakcji Faktów TVN mówili między innymi o mobbingu, po czym rozwiązano z nim umowę za porozumieniem stron.
Dziennikarz po ujawnieniu skandalu rozwiódł się też z żoną Marianną, a jego kolejny związek też nie przeszedł próby czasu. Były redaktor naczelny serwisu informacyjnego był singlem, ale nie mógł narzekać na brak towarzystwa. W ostatnich chwilach jego najwierniejszym przyjacielem okazał się owczarek niemiecki – Dymitr.
Trwa zbiórka na leczenia psa Kamila Durczoka
Kamil Durczok ponad wszystko uwielbiał swojego psa. Dymitr był przez niego traktowany jak pełnoprawny członek rodziny. Śliczny i potężny owczarek niemiecki był jego najlepszym towarzyszem i nie opuszczał dziennikarza nawet na krok. W sieci pojawiało się mnóstwo ich wspólnych zdjęć. Czas spędzali oczywiście na wspólnych spacerach. Kamil starał się zapewnić pupilowi odpowiednią dawkę ruchu. Nawet wtedy gdy gorzej się czuł wychodzili razem z domu, by pobyć na świeżym powietrzu.
Wiadomo było, że po śmierci dziennikarza jego czworonogiem zaopiekuje się najbliższa rodzina. Była żona Durczoka przekazała w rozmowie z Faktem, że psiak zamieszka z mamą Kamila, która również jest z nim bardzo związana.
Mama Kamila jest bardzo związana z Dymitrem. Chce go zatrzymać. Mamy nadzieję, że podoła. Ja mam owczarka Borysa – nie dałabym rady z dwoma. Bardzo dużo ludzi pisze, że chce go przygarnąć, a nawet odkupić. Wszyscy bardzo kochamy zwierzaki. Krzywda mu się nie stanie.
Niestety ukochany pies całej rodziny mocno podupadł w ostatnim czasie na zdrowiu. Brat dziennikarza o wszystkim poinformował w sieci. Dymitr cierpi na pogłębiający się niedowład czterokończynowy. Koszty diagnostyki i leczenia przewyższają możliwości finansowe opiekunów czworonoga, dlatego Dominik postanowił założyć publiczną zbiórkę i poprosić ludzi dobrej woli o pomoc.
Niestety dotychczasowe ścieżki leczenia oraz szerokie konsultacje środowiska weterynarzy na Śląsku nie przyniosły oczekiwanych efektów. Obecnie zmuszeni jesteśmy pogłębić diagnostykę obrazową we Wrocławiu w klinice pana prof. Marcina Wrzoska, która, mamy nadzieję, pozwoli postawić diagnozę i w sposób prawidłowy obrać leczenie, a która niestety będzie kosztowała około 2000 złotych. (…) Obecnie przyjmowane sterydy Solu-Medrol kosztują nas około 300 złotych dziennie. Jeśli zechcielibyście pomóc kochanemu Dymisiowi będziemy dozgonnie wdzięczni – napisał.
Zbiórka została utworzona na stronie pomagam.pl. Jeżeli chcielibyście weprzeć leczenie Dymitra tam właśnie możecie wpłacić pieniądze. Celem jest zebranie 7 tys. złotych. W ciągu dwóch dni dokonano wpłat na kwotę ponad 4,2 tys. złotych.


Kamil Durczok - zbiórka na psa


Kamil Durczok z Dymitrem


Kamil Durczok z Dymitrem
Żeby to jeszcze na biednych trafiło to potrafię zaakceptować . Rodzina Durczoków ma salony samochodowe SUZUKI Durczok , to wstyd aby żebrać na leczenie psa jak się ma takie pieniądze.
Przecież rodzina Durczoków ma salony samochodowe Suzuki Durczok i ktoś z nich chce robić zrzutkę na psa ?, to chyba jakieś jaja…. , co innego jeśli byli by to biedni ludzie to jestem nawet to zrozumieć . Niejednokrotnie niemajętny człowiek odmówi sobie czegoś aby ratować ukochanego psa niż poprosi ,albo zorganizuje zbiórkę
To bardzo żenujące.
Ale tupet .To jest po prostu śmieszne robić zbiórkę
na leczenie psa. Wstyd i hańba .
Nie masz serca. Zwierzeta tez cierpia. Wez sie do pracy
kto nie ma serca ? , chyba ty matołku i może ty weź się do pracy, a nie żebraj
Nie rozumiem tego, na wszystko zbiórki? Ludzie głodują a my się mamy składać na psy celebrytów? Może jeszcze składka na ich wakacje na Zanzibarze?
Nikt cie do tego nie zmusza,a twoja wpis swiadczy o tobie.Daruj sobie ta negatywna energie.
Moja suczka też bardzo chorowała wydałam na leczenie nie mniejsze pieniądze .Sama robiłam jej zastrzyki . Nie żałowałam złotówki ale niestety później nie było już ratunku.
Moj też byl chory i cierpiał pisiu ..ale musiałam z własne pieniądze mieć na leczenie…. nie żebrałam od ludzi byłoby mnie wstyd ………….🙉🤔
To wstyd
Tęsknota za swoim Panem.