Katarzyna Sokołowska przez 10 lat była singielką. Dopiero obecny partner zdobył jej serce. Nie było ławo
Katarzyna Sokołowska nie należy do grona gwiazd, które chętnie wpuszczają fanów do swojego życia prywatnego. Swoją popularność woli budować na osiągnięciach i ciężkiej pracy. Od czasu do czasu zdarza się jednak, że uchyli rąbek tajemnicy i zdradzi jakiś szczegół dotyczący swojego życia prywatnego. Niedawno zdecydowała się opowiedzieć co nieco w magazynie Gala.
Katarzyna Sokołowska: partner Artur Kozieja
Jedna z jurorek Top Model jakiś czas temu zdobyła się na odważny krok i na swoim profilu społecznościowym udostępniła zdjęcie swojego partnera – Artura Kozieja. Powód był nie byle jaki, bo urodziny mężczyzny. Sokołowska wstawiła wtedy fotografię pochodząca z Balu Fundacji TVN z 2017 roku, na której czule całuje ukochanego w policzek.
Wszystkiego najlepszego A. – napisała krótko.
Katarzyna Sokołowska o związku
W wywiadzie dla Gali Kasia zdecydowała się podzielić bardziej szczegółowymi informacjami na temat związku. Przyznała, że był czas, gdy była bardzo samotna. Trwało to długo, bo aż 10 lat. Przyczyną jej samotności była praca, jednak nie czuła się z tego powodu nieszczęśliwa:
Byłam kobietą-akcją (...), całkowicie skupioną na pracy. Z pełną odpowiedzialnością mogę powiedzieć, że byłam pracoholiczką.Byłam pochłonięta wieloma tematami, projektami, nie czułam się nieszczęśliwa.
Dopiero po jakimś czasie zwyczajnie zaczęło w jej życiu brakować miłości. Marzyła szczególnie o tej wielkiej, szczęśliwej relacji na resztę życia:
To przecież ludzkie, niezbędne do życia. Miłość zawsze zwycięża.
Zapytana o to, jak poznała Artura, z uśmiechem na twarzy opowiedziała historię ich miłości. To dzięki wspólnej koleżance para w końcu umówiła się na randkę.
Zwrócił się do mojej koleżanki, kobiety o niezwykle silnym charakterze i wielkiej charyzmie, z prośbą o umówienie go na radnkę ze mną. Koleżanka była na tyle skuteczna i nieustępliwa, że nie dała się zbyć.
Chociaż Kasia usilnie się przed tym broniła, gdyż nie podobało się jej, że nie przyszedł do niej sam z propozycją spotkania. Poza tym nie lubi randek w ciemno, a ta do takich należała, gdyż… dopiero w taksówce poznała imię partnera. I chociaż nie było uderzenia pioruna to w trakcie kolacji, okazało się, że para ma mnóstwo wspólnych tematów. Ujął ją także charakter Artura, ale nie tylko:
Sposób komunikowania się, rodzaj wyobraźni, tembr głosu... Suma różnych bodźców sprawiła, że wydał mi się interesujący.
