Aaron Carter nie żyje. Tragiczna śmierć 34‑latka wstrząsnęła światem
Aaron Carter był młodszym bratem Nicka Cartera z Backstreet Boys, sam również był gwiazdą muzyki pop w latach 90. W sobotę 5 listopada media obiegły wieści o jego śmierci. Czy wiadomo, jakie były przyczyny zgonu 34-latka?
Aaron Carter nie żyje
W 2019 roku piosenkarz, otwarcie opowiedział o swoich zmaganiach ze zdrowiem w programie The Doctors. Carter wymienił liczne diagnozy na temat jego zdrowia psychicznego, jakie usłyszał i przepisane dla niego leki:
Carter podał także dużą torbę z lekami na receptę gospodarzom programu dr Travisowi Storkowi i dr Judy Ho, dając widzom obraz tego, ile leków musi brać.
Przypomnijmy, że Carter pod koniec 2017 roku zgłosił się na odwyk, kiedy to jego stan zdecydowanie się pogorszył. W pewnym momencie wokalista ważył jedynie 52 kilogramy, ale jak twierdził, to wina choroby, a nie narkotyków.
5 listopada serwis TMZ poinformował, że Carter został znaleziony martwy w swoim mieszkaniu w Kalifornii. Służby dostały zawiadomienie o nietypowych wydarzeniach w domu rapera w sobotę o godzinie 11. Page Six podaje, że detektywi badają, co mogło wydarzyć się w posiadłości. Ciało mężczyzny miało zostać znalezione w wannie. Nie wykluczono udziału osób trzecich, a niektóre serwisy piszą o tym, że przyczyna zgonu Aarona jest utonięcie.
Agent rapera nie udzielił jeszcze żadnych komentarzy w tej sprawie.
Kim był Aaron Carter?
Aaron Carter był piosenkarzem i młodszym bratem Nicka Cartera z boysbandu Backstreet Boys. 10 miesięcy temu został ojcem. To wydarzenie miało zmienić jego życie. 34-letni piosenkarz w wywiadzie dla The U.S. Sun wyznał, że jego życie zbyt komplikuje się z powodu uzależnień i szuka pomocy. Zdradził, że leczenie ma powstrzymać go od palenia marihuany, ustabilizować jego burzliwe relacje z narzeczoną Melanie Martin i pomóc w odzyskaniu kontaktów z dziesięciomiesięcznym dzieckiem.