Monika Richardson o chorobie i śmierci mamy. "Ostatnie pół roku było prawdziwym koszmarem"
Monika Richardson w czerwcu 2024 roku straciła matkę. Barbara Trzeciak-Pietkiewicz zmarła po długiej chorobie. Dziennikarka opowiedziała o ostatnich miesiącach jednej z najważniejszych osób w jej życiu.
11.07.2024 21:19
Monika Richardson, wybierając karierę, poszła w ślady swojej matki. Barbara Trzeciak-Pietkiewicz była dziennikarką, dyrektorem Telewizji i Radia Wrocław. Następnie przewodziła TVP2, a także pełniła funkcję dyrektor programowej Telewizji Polsat.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Monika Richardson straciła matkę
Dziennikarka w dniu 29 czerwca 2024 roku poinformowała o śmierci swojej matki.
Wiem, że wiele osób zechce ją pożegnać, więc na pewno jeszcze napiszę. Ale na razie nie mam słów. Przepraszam - napisała na Instagramie, dodając wzruszające zdjęcie Barbary Trzeciak-Pietkiewicz z wnukiem.
Pod postem wiele osób złożyło Monice Richardson kondolencje. Wśród nich były także osoby, które miały okazję pracować w telewizji z mamą dziennikarki.
Była najlepszym Szefem, jakiego kiedykolwiek miałam. O takich kobietach zwykło się mówić "baba z jajami". Ja dodam od siebie: baba z ogromnym sercem. I ten uśmiech… - przekazała Hanna Lis.
CZYTAJ TAKŻE: Zmarł ojciec Cezarego Pazury. Kim był Zdzisław Pazura?
Monika Richardson opowiedziała o chorobie matki
W rozmowie ze Światem Gwiazd Monika Richardson opowiedziała, jak wyglądały ostatnie miesiące życia jej matki.
Mama bardzo chorowała i ostatnie półtora roku było trudne, a ostatnie pół roku było prawdziwym koszmarem. To była choroba degeneratywna, mieszana diagnoza, więc nie będę jej tu opisywać, bo nie jestem lekarzem, więc było wiadomo, że będzie tylko gorzej. Ja na szczęście miałam szansę, żeby się z mamą pożegnać, zanim jeszcze jej ciało odeszło - wyznała.
Richardson wróciła wspomnieniami do jednego z dni, gdy jej mamie wracała świadomość tego, co się dzieje.
Mama miała zanikającą, ale jednak świadomość tego, że coś się dzieje bardzo źle. Pamiętam, jak wychodziłyśmy razem z jej wrocławskiego mieszkania i mama się rozpłakała, tak jakby nad tym swoim wrocławskim życiem, wiedząc, że już prawdopodobnie nie wróci.
W pewnej chwili musiała jednak polegać głównie na intuicji.
Mama miała zawsze niezwykłą intuicję i była bardzo emocjonalna, więc pewne rzeczy nie docierały do niej już w tym ostatnim okresie życia tak wprost, ale ona czuła, bardzo dużo czuła.