Mariola Bojarska-Ferenc nie pozwala swoim wnukom mówić do siebie "babciu". Jak ją nazywają?
Mariola Bojarska-Ferenc od ponad 20 lat mobilizuje Polaków do aktywności fizycznej i zdrowego odżywiania się. Kto by pomyślał, że gwiazda jest już babcią i to podwójną! Okazuje się, że przyjście na świat Wiktorii i Marcela było jednym z piękniejszych wydarzeń w życiu trenerki. W wywiadzie dla Gali Mariola zdradziła, że nie jest jednak typową, tradycyjną babcią:
Karolina Stęclik
Kiedyś tradycyjna babcia prowadziła stacjonarny tryb życia i spełniała funkcje gosposi - była na każde zawołanie swoich dzieci. Moje nie mogą na to liczyć, bo jestem bardzo aktywną osobą. Za to angażuję się w edukację wnuków, nie kupuje im drogich zabawek, tylko mądre książeczki, czy puzzle, a Marcel już od pół roku chodzi na fitness dla dzieci.
Jakby tego było mało, Marcel i Wiktoria nie zwracają się do Marioli per "babciu" bo... ta sobie tego nie życzy!
Wnuk mówi do mnie "Mary" i Wiktoria też tak będzie mówiła. Na moją prośbę. Słowo "babcia" określa stopień pokrewieństwa, a nie naszą relację i to, co do siebie czujemy (...) Chce pokazać, że kobieta, która ma wnuki może być jednocześnie kobietą nowoczesną, zadbaną, dynamiczną.
Dlaczego akurat Mary? Pseudonim pochodzi z okresu studiów...
Tak nazywano mnie na studiach. Imię Mariola było wtedy niezbyt popularne, ja go z resztą nigdy nie lubiła. Dziś mówią tak do mnie osoby z najbliższego otoczenia, od lat, te same koleżanki, mój mąż. Lubię być Mary.
To się nazywa być babcią nowoczesną :) Jak Wam się podoba pseudonim Mary? Naszym zdaniem idealnie pasuje do przebojowej trenerki :)