NewsyMarianna Dufek-Durczok udzieliła pierwszego wywiadu po wybuchnięciu afery wokół Kamila Durczoka

Marianna Dufek-Durczok udzieliła pierwszego wywiadu po wybuchnięciu afery wokół Kamila Durczoka

"Ta historia ma drugie dno"

Marianna Dufek-Durczok i Kamil Durczok
Marianna Dufek-Durczok i Kamil Durczok
Paulina Szestowicka

07.04.2015 07:27

Marianna Dufek-Duroczok i Kamil Durczok nie są ze sobą od dwóch lat. Mimo że postanowili się rozstać, nie podjęli decyzji o rozwodzie. Co więcej, utrzymują bardzo bliskie relacje ze względu na syna. Okazuje się, że w trudnych dla dziennikarza momentach, to właśnie była partnerka, dała mu największe wsparcie. Dziennikarka długo unikała udzielania wywiadów, ale wydała bardzo ostre oświadczenie, które wysłała do redakcji tygodnika "Wprost". Teraz Marianna Dufek-Durczok zebrała się na pierwszy, szczery wywiad.

Można moje zachowanie zamknąć w dwóch słowach: lojalność i przyzwoitość. Tak się trzeba było zachować. Przede wszystkim z myślą o dziecku, które dla nas obojga jest najważniejszą osobą. Zresztą postawę naszego syna, w tej koszmarnej także dla niego sytuacji, odbieram jak nagrodę. Zobaczyłam, że życiowe wartości dobrze mu się poukładały w głowie - powiedziała w rozmowie z "Dziennikiem Zachodnim".

Marianna Dufek-Durczok jest przekonana o niewinności męża. Jej zdaniem cała afera ma drugie dno, o którym niebawem dowie się opinia publiczna.

Bierzesz do ręki tamto pierwsze wydanie tygodnika „Wprost” piszące o przekroczeniu przez pewnego znanego dziennikarza granic w zachowaniu wobec pewnej dziennikarki, i co myślisz? Czytam i wiem, że to nieprawda. Nie chcę się wgłębiać, bo ten i kolejne artykuły za sprawą naszych pozwów trafiają właśnie przed sąd. Mogę powiedzieć tyle, że Kamil czytał ten tekst i nie miał pojęcia, że może chodzić o niego. Ta historia ma właśnie drugie dno, którego dziś jeszcze nie widać. Ale dostrzeżenie go to kwestia czasu - stwierdziła dziennikarka.

Żona Kamila Durczoka z przykrością wyznała, że jej były partner w najtrudniejszych momentach, nie mógł liczyć na wsparcie kolegów.

Oprócz małej grupki osób cała reszta zapadła się pod ziemię. W tym kontekście bardzo cenię sobie miejsce, w którym pracuję, gdzie mogę mówić otwartym tekstem - wytłumaczyła. - To ja poradziłam Kamilowi, żeby przeszedł do TVN. Bo to była możliwość rozwoju, zrobienia czegoś wartościowego. I rzeczywiście tworzył świetny program z doskonałą oglądalnością. Ale też nagle się okazało, że ta „rodzinna decyzja” obraca się przeciwko mnie, bo „rodzina Faktów” szybko stała się dla Kamila najważniejszą rodziną. A nasz związek zszedł na dalszy plan. A po drugie… TVN dał mu możliwość zrobienia jeszcze większej kariery, dobre zarobki. Ale ja mam dzisiaj poczucie, że nie było to warte ceny, jaką Kamil płaci.
Fotografia: AKPA
Fotografia: AKPA
Wybrane dla Ciebie