Małgorzata Ostrowska pożegnała męża. Tak wyglądały wczesne chwile ich związku
Małgorzata Ostrowska pożegnała 6 grudnia 2025 swojego męża, Jacka Gulczyńskiego. Zaczęli swoją wspólną podróż w latach 80., kiedy wokalistka była u szczytu kariery w zespole Lombard. Ich historia to opowieść o miłości, która rozwijała się w świetle reflektorów.
Małgorzata Ostrowska podzieliła się z fanami smutną wiadomością o śmierci swojego męża, Jacka Gulczyńskiego. Informację tę przekazała przez emocjonalny wpis na Instagramie: "Z głębokim żalem informujemy, że wczoraj wieczorem, w hospicjum, odszedł mój mąż i nasz tata, Jacek Gulczyński".
Robert Motyka w pięknych słowach wspomina Joannę Kołaczkowską
Małgorzata Ostrowska, historia miłości
Kiedy Małgorzata Ostrowska była u szczytu popularności z zespołem Lombard, jej życie zawodowe było pełne wyzwań i sukcesów. W takim właśnie czasie poznała Jacka Gulczyńskiego, fotografa towarzyszącego grupie podczas koncertów i codziennych sytuacji. Początkowo ich znajomość nie przypominała klasycznej historii miłosnej.
To nie była miłość od pierwszego wejrzenia. Zanim stworzyliśmy związek, znaliśmy się na płaszczyźnie towarzyskiej. Żyłam wówczas w ciągłym biegu, on wiedział, jaki tryb życia prowadzę - mówiła dla "Vivy!".
Ostrowska i Gulczyński mają syna
Choć oboje funkcjonowali w świecie mediów, Ostrowska i Gulczyński starali się chronić swoją prywatność. Mimo życia w centrum uwagi postawili na spokój i rodzinę. Ich wspólny syn, Dominik, przyszedł na świat w 1987 roku.
Kiedy zaszłam w ciążę, najpierw był bunt. Wiedziałam, że chcę urodzić dziecko. Walczyłam o to, leżałam, bo ciąża była zagrożona, trudna. Syn urodził się miesiąc wcześniej. W skali Apgar miał niecałe trzy punkty. Ale wtedy nawet nie wiedziałam, co to jest - wyznała w tym samym wywiadzie.
Jacek od początku z determinacją i ambicją chciał samodzielnie zajmować się synem, unikając pomocy teściów:
Na wstępie powiedział, że nie chce pomocy moich rodziców. Miał ambicję, żeby sam się zająć dzieckiem. Ja oczywiście starałam się znaleźć jakiś kompromis. Rozmawiałam z mamą, ona to wszystko zrozumiała i w momencie, kiedy mąż nie dawał rady, dzwonił i ona przyjeżdżała. To była zgodna współpraca.