Nie żyje legenda Backstreet Boys! Odszedł w cieniu skandalu
Smutne wiadomości z USA. Lou Pearlman nie żyje. 62-latek był ojcem sukcesu Backstreet Boys i N Sync. Zmarł w więzieniu. Menadżer odsiadywał wyrok za oszustwa finansowe. Wielu artystów miało o nim złą opinie. W środowisku muzycznym i biznesowym uchodził za nieszczerego gracza, który celowo wprowadzał nieświadomych młodych artystów w błąd narażając ich na wielomilionowe straty.
21.08.2016 | aktual.: 18.10.2016 14:43
Lou Pearlman na początku lat 90. założył własną wytwórnię. Oprócz dwóch najpopularniejszych na świecie boysbandów mężczyzna stworzył także: Take 5, Natural czy O-Town. Jako jeden z pierwszych producentów zwrócił uwagę na Britney Spears, którą zaangażował do zespołu Innosense.
W interesach szło mu coraz gorzej, jednak udawało mu się przekonywać kolejnych inwestorów do wkładania pieniędzy w dwie, jak się później okazało fikcyjne, firmy. Przez ponad 20 lat oszukiwał swoich podopiecznych. Gdy prawda o przekrętach wyszła na jaw, Lou uciekł do Indonezji. Zaszył się tam w obawie przed aresztowaniem. Dopiero w 2007 roku został złapany i skazany na 25 lat więzienia.
Ashley Parker Angel z zespołu O-Town jako jeden z nielicznych pożegnał byłego podopiecznego:
Z kolei Lance Bance - wokalista N Sync i wyoutowany gej - napisał:
Muzycy z Backstreet Boys milczą na temat śmierci legendy amerykańskiego show-biznesu.
Lou Pearlman zmarł w piątek w więziennej celi. Przyczyny śmierci założyciela Bacstreet Boys na razie nie są znane.
Zobacz także