Książę Jan Lubomirski-Lanckoroński o tytule. "Ludzie uważają, że pieniądze spadają mi z nieba"
Książę Jan Lubomirski-Lanckoroński wyznał, że tytuł, który nosi, wiąże się z wielką odpowiedzialnością. W rozmowie z naszym portalem opowiedział o tym, ile pracuje i że Brytyjczycy są o wiele bardziej dumni z tytułów szlacheckich, które noszą royalsi, niż Polacy.
Książę Jan Lubomirski-Lanckoroński odgrywa ważną rolę w kultywowaniu tradycji polskiej arystokracji. Jego spotkania z brytyjską rodziną królewską bywają okazją do wymiany doświadczeń związanych z kulturą i tradycjami prestiżowych wyścigów konnych. Nam opowiedział o tym, jak wygląda życie księcia w XXI wieku.
Książę Jan Lubomirski-Lanckoroński o tytule szlacheckim w XXI wieku
Choć w Polsce tytuły szlacheckie oficjalnie zostały zniesione w 1921 roku, niektórzy arystokraci nadal używają ich i kontynuują rodzinne tradycje. W rozmowie z naszą reporterką, Karoliną Motylewską, książę Jan Lubomirki-Lanckoroński wyznał, jak wygląda życie arystokraty w XXI wieku:
W Polsce jest zupełnie inaczej niż na Zachodzie, gdzie moi kuzyni funkcjonowali sobie zupełnie normalnie, jak w dawnych czasach. Tu nie chodzi o jakieś przywileje, tylko o to, że oni mieszkali w tych dawnych posiadłościach. (…) W Polsce myśmy się całkowicie, niestety przez komunizm, odzwyczaili od tego i taki książę w Polsce jest osobą nie do końca zrozumianą i nie do końca wiadomo, o co z nim chodzi.
Okazuje się, że wiele osób, które może poszczycić się szlacheckimi tytułami w rodzinie, dziś ciężko pracuje, choćby po to, by utrzymać dawne, rodzinne posiadłości, do których zapraszają zwiedzających.
Za granicą wielu moich krewnych pracuje biznesowo. Nie można powiedzieć, że to były "nieroby", które odcinały kupony bądź wszystko "ciężko odziedziczyły" po przodkach. Utrzymanie posiadłości kosztuje. Oczywiście my część zamku, tę mniej prywatną, udostępniamy. Faktycznie bardzo wielu moich krewnych otwiera te obiekty, bo jest spora ciekawość, jak wygląda zamek i jak wygląda dzień księcia - wyznał nam książę.
Książę Jan Lubomirski-Lanckoroński o pracy i tradycjach szlacheckich
W rozmowie z naszym portalem książę Jan Lubomirski-Lanckoroński przyznał, że w Polsce, ze względu na naszą historię, nie lubimy i nie lubiliśmy tych, którzy mieli tytuły księcia, czy wręcz króla. Tymczasem w Wielkiej Brytanii, ale też innych państwach Europy, kontynuuje się tradycje szlacheckie i społeczeństwo jest dumne z tych, którzy te tytuły noszą, bo działają oni dla dobra kraju.
To zależy, jakie ktoś ma zaangażowanie w działalność społeczna, czy wręcz pełni funkcje oficjalne, jak w brytyjskiej rodzinie królewskiej. Tam ktoś, kto nie jest królem, nadal pełni funkcje i to trzeba bardzo doceniać, bo dzięki temu kraj zarabia ogromne pieniądze. W Polsce od zawsze są nastroje republikańskie i tu komunizm nie ma nic do rzeczy, nawet w Polsce szlacheckiej ten król był z musu i miał mniej prerogatyw niż obecny prezydent Polski. My nigdy nie lubiliśmy królów, książąt i tak dalej. A przecież takie osoby napędzają też gospodarkę. Brytyjczycy są bardzo dumni z tego faktu, że są królestwem i jest to rodzaj dumy patriotycznej, a do tego pozycja państwa w świecie... król jest zawsze wyżej niż inni politycy. Przykładem jest choćby Donald Trump, który dowodzi mocarstwem, a bardzo poważa króla Karola - wyjaśnił książę.
Książę Jan Lubomirski-Lanckoroński o pieniądzach
Książę Jan Lubomirski-Lanckoroński prowadzi fundację, którą finansuje ze swoich dochodów. To dlatego działa też bardzo szeroko na polu biznesowym, by móc z dochodów finansować działania swojej organizacji.
Tę fundację prowadzimy z własnych środków, jak mnie ktoś pyta, skąd te pieniądze, to mówię: "Z tej kieszeni albo z tej". A żeby dobrze pomóc komuś, to trzeba mieć finanse, a żeby je mieć, to trzeba je zarobić, dlatego ja bardzo cenię sobie działanie. Biznes kojarzy mi się z energią i to jest bardzo ważne - stwierdził Jan Lubomirski-Lanckoroński.
Okazuje się, że wiele osób nadal sądzi, że książę po prostu "ma pieniądze". Tymczasem rzeczywistość nie jest tak różowa i nawet książę musi pieniądze zarobić, choćby po to, by później mógł działać wraz ze swoją fundacją.
Ja się spotykam z takimi i takimi sytuacjami. Ludzie, którzy mnie nie znają, nie wiedzą, czego się spodziewać, czy będzie zadarty nos, czy w ogóle coś w życiu robią. Co jest zabawne, ludzie uważają, że pieniądze spadają mi z nieba. W dzisiejszych czasach ten tytuł jest rozumiany jako spuścizna nie tylko moja, ale też całego kraju. Ja czuję się Polakiem i moja rodzina brała udział w najważniejszych wydarzeniach w tym kraju od tysiąca lat - wyznał nam.
Książę wyznał, że tytuł jest dla niego przypomnieniem, iż wymaga się od niego więcej, stąd jego niechęć do rezygnacji z niego.
Więc trudno, póki nie wymrzemy, rezygnować z tytulatury, która nie ma nic z przywileju, a wręcz przeciwnie. Ja ją traktuję jako przypomnienie, że powinienem więcej robić - zakończył książę.