Matka Ani Przybylskiej korzysta z pomocy psychiatry. Wszystko przez to, co zrobiono jej po śmierci córki. Wskazała sprawców koszmaru
Anna Przybylska zmarła 5 października 2014 roku. Miała zaledwie 35 lat. Zabrała ją choroba nowotworowa. Jej rodzina bardzo przeżyła tragedię. Matka Ani, Krystyna Przybylska, do dziś nie może się pogodzić z tym, że to ona musiała pochować swoją córkę. Kilka tygodni temu premierę miał film Ania o aktorce, na premierze którego pani Krystyna udzieliła nam wywiadu.
Dla mnie jest bardzo bolesne, że Ania nie uczestniczy w życiu swoich dzieci i to mi sprawia największy kłopot. Trudno się z tym pogodzić. Trudno zapomnieć. Trzeba z tym żyć i nie udawać, że jakoś to będzie. No nie – dla nas nie będzie nigdy lepiej. Gdzieś, w którymś momencie, czas się zatrzymał, serce się rozsypało i jest to proces, którego nie da się odwrócić – mówiła o życiu po śmierci dziecka.
W najbliższą niedzielę (4 grudnia) stacja TVN Style wyemituje program Miasto kobiet, w którym pani Krystyna i Magda Stępień, która niedawno straciła syna Oliwiera, opowiedzą Oli Kwaśniewskiej i Marzenie Rogalskiej o życiu po śmierci dzieci.
Krystyna Przybylska musi się leczyć psychiatrycznie
Serwis Plotek opublikował przedpremierowe fragmenty rozmowy. Obie gościnie formatu przyznały, że są obiektem zmasowanego hejtu. Magda obrywa za to, że rzekomo lansuje się na śmierci Oliwiera.
Nie mam takiego spokoju. Teraz jakiegokolwiek sukcesu nie osiągnę, cokolwiek nie zrobię, to wszystko będzie, że dzięki śmierci Oliwiera mamusia się wybiła – wyznała.
Na szczere wyznanie pozwoliła sobie również mama Ani, przyznając, że przez ataki internetowych trolli musi się leczyć u psychiatry.
Z powodu hejtu od 2015 roku leczę się u psychiatry – powiedziała.
To straszne, że ludzie potrafią być tak okrutni i atakować osoby, które tak strasznie doświadczyło życie... Dajcie znać, co myślicie na temat takiego zachowania internautów.
Magda Stępień również musiała sięgnąć po pomoc
Magda przy innej okazji, w rozmowie z serwisem Ohme.pl, wyznała, że korzysta z pomocy psychologa, by jakoś przebrnąć przez żałobę.
Tak, spotykam się z psychologiem raz lub dwa razy w tygodniu. Dużo się modlę. To trzyma mnie przy życiu, bez tej modlitwy nie dałabym rady. Psycholog towarzyszy mi w żałobie, ale i tak mam poczucie, że pustka po dziecku pozostaje… Na zawsze. To jest taki ciężar, który trudno się dźwiga. Wiele matek mówi, że mnie podziwia. Prawda wcale nie jest taka, że jestem silna. Wieczorami non stop płaczę. Tęsknię za małym, wspominam go. Wolę jednak przeżyć tę żałobę, opłakując śmierć syna, bo wtedy wypłakuję ten cały smutek w sobie. Duszenie emocji i udawanie szczęścia na siłę na pewno by mi nie pomogło – opowiedziała.
Więcej przeczytacie o tym tutaj.