Joe Biden zaliczył koszmarną wpadkę. Nie wiedział, że ma włączony mikrofon. Aż uszy więdną po tym, co powiedział pod nosem
Joe Biden jest zwycięzca ostatnich wyborów prezydenckich w USA. Na prezydenta Stanów Zjednoczonych został zaprzysiężony w styczniu 2021 roku. Chociaż zawsze ten dzień jest hucznie obchodzony, to ze względu na pandemię organiczono liczbę gości do niezbędnego minimum. W wydarzeniu politykowi towarzyszyli byli prezydenci, ale także gwiazdy show-biznesu. Zabrakło ustępującego ze stanowiska Donalda Trumpa i jego żony Melanii, ale za to popisy wokalne dały między innymi Lady Gaga i Jennifer Lopez.
25.01.2022 | aktual.: 25.01.2022 11:15
Od tamtej pory Joe Bidenowi przygląda się niemal cały świat. W wyścigu o najwyższy urząd w państwie stoczył on zaciętą rywalizację ze swoim poprzednikiem. Panowie prześcigali się w sondażach, a za nowym prezydentem opowiedziała się otwarcie znaczna część gwiazd i celebrytów, którzy apelowali do rodaków o to, by oddali na niego swój głos. Warto jednak zaznaczyć, że prezydenta USA wybiera nie lud, a Kolegium Elektorów Stanów Zjednoczonych, które spotyka się co cztery lata w pierwszy poniedziałek po drugiej środzie grudnia.
Joe Biden zaliczył wpadkę podczas konferencji prasowej. Co powiedział?
Joe Biden podczas swojej trwającej już rok prezydentury musiał zmierzyć się z wieloma problemami. Odbył też kilka podróży dyplomatycznych. Pojawił się między innymi w Wielkiej Brytanii z wizytą u królowej Elżbiety II. Tam popełnił kilka znaczących gaf, co natychmiast wypomniała mu prasa.
Głowa państwa w USA ma skłonność do tego, by zaliczać spore wpadki w trakcie publicznych wystąpień. Podczas zorganizowanej konferencji prasowej przed posiedzeniem gabinetu Joe rozmawiał z dziennikarzami i odpowiadał na ich pytania. Rozjuszyło go jednak to zadane przez przedstawiciela Fox News, który zapytał Bidena, czy "uważa inflację za polityczne obciążenie?". Rozmówca zaśmiał się jedynie i szepnął pod nosem:
Po tych słowach zaczął nerwowo spoglądać na to, czy mikrofony przed nim są włączone. Jego słowa usłyszeli niestety wszyscy zgromadzeni. Całą sytuację można zobaczyć na poniższym nagraniu wideo.
Mieszkańcy Stanów Zjednoczonych w sondażach obwiniają właśnie prezydenta o rekordowy wzrost inflacji. Większość wyborców uważa, że to właśnie on jest odpowiedzialny za to, że w skali roku wzrosła o 7 procent. Jest to najwyższy taki skok od 40 lat.