Joanna Racewicz opublikowała rozrywającą serce rozmowę z synem. Zadał jej trudne pytania o tragicznie zmarłego ojca
Joanna Racewicz i Paweł Janeczek tworzyli bardzo udany i szczęśliwy związek, którego owocem jest ich syn Igor. Ich małżeńską sielankę przerwała tragiczna katastrofa samolotu rządowego, który rozbił się 10 kwietnia 2010 roku w Smoleńsku. Na pokładzie był między innymi ukochany mąż dziennikarki – przystojny oficer BOR-u. Po śmierci Janeczka Racewicz została sama z 2-letnim dzieckiem, pogrążona w wielkim bólu i rozpaczy.
Obecnie Igorek ma już 10 lat, jest ogromną opoką dla swojej kochanej mamy po śmierci taty i męża. Dziennikarka spędza z Igorem wszystkie wolne chwile, chętnie dzieli się nimi z internautami. Wszystkie zdjęcia Racewicz z synkiem zbierają setki polubień, ale przede wszystkim chwytają za serce:
Od pierwszej chwili. Kiedy poznałam Jego zapach, gdy tylko wrażliwe ręce wyjęły Go ze środka - czułam, że zaczyna się wielka historia. Kiedy uśmiechnął się do mnie w 5-tym tygodniu życia, wiedziałam, że otwiera się przestrzeń bez końca. Każdego dnia powtarzam Mu, że 'jestem, nawet kiedy mnie nie ma' i że 'będę w każdej chwili, kiedy tylko będę potrzebna'. Mój Skarb, mój Anioł, mój Świat, bez początku i końca – to jeden z wpisów dziennikarki.
1 listopada gwiazda i jej syn wybrali się pod słynny już pomnik warszawski upamiętniający ofiary katastrofy smoleńskiej. Pomnik przedstawia monumentalne urwane czarne schody. Joanna umieściła zdjęcie na swoim profilu, opatrując je niebywale wzruszającym komentarzem, a raczej mądrą rozmową z synkiem:
- To schody do nikąd?- Myślę, że raczej do nieba. Ale nie jestem pewna, jaka była wizja Artysty.- Pamiętasz, Mamiś, takie zdjęcie, gdy Tata wsiada ostatni?- Pamiętam, Synku.- Myślisz, że chciał się wycofać?- Nie sądzę, Skarbie. Nie mógł tego zrobić, choć nie chciał tam lecieć.- Myślisz, że można tęsknić za kimś, kogo się nie pamięta?- Można, Synku…
Na koniec Joanna dodała również apel do internautów, którzy często krytykują ją za szczerość:
Do Państwa, którzy gotowi krytykować przekraczanie granic prywatności: dajcie dobie spokój, proszę. Choć dzisiaj. Sama je wyznaczam i nic tego nie zmieni. Dziś nie pojedziemy na Powązki. Właśnie po to, żeby zachować prywatność – napisała Joanna.
Ciężko nie wzruszyć się po tak przejmujących słowach.