Jarosław Jakimowicz zaczepił Samuela Pereirę, nawiązując do... występów drag queens. Konflikt nabiera rozpędu
Jarosław Jakimowicz w ostatnich dniach stał się języczkiem u wagi portali informacyjnych. Stracił pracę w Telewizji Polskiej, po czym wdał się w publiczną wymianę zdań z jej włodarzami. Przedstawiciele stacji twierdzą, że Jakimowicza zwolniono po skargach współpracownic.
Kolejne panie nie wytrzymywały współpracy z Jarosławem Jakimowiczem. Na zachowania, o których się dowiedzieliśmy, zwyczajnie nie może być miejsca w telewizji. Można być ekspresywnym na wizji, telewizja lubi wyraziste postaci, ale nie można w pracy niszczyć innych, obrażać i poniżać – powiedział Faktowi Samuel Pereira, wicedyrektor TAI.
Były prezenter TVP przekonuje z kolei, że wyrzucono go ze względu na jego walkę z "ideologią LGBT". Stacja – jak twierdzi Jakimowicz – od czasu sylwestra miała zmienić swoje podejście do mniejszości seksualnych oraz zgłaszanych przez nie postulatów.
Mam wrażenie, że od kilku miesięcy, a dokładniej od występu na koncercie Sylwestrowym zespołu Black Eyed Peas w tęczowym opaskach zmieniła się polityka Telewizji Polskiej. Nie sposób nie zauważyć, że na antenie poza nią promuje się osoby o odmiennej orientacji. Pozwala się, by organizacje LGBT (…) właziły nam na głowy – przekonuje mężczyzna.
Jarosław Jakimowicz zaczepia Samuela Pereirę
Jakimowicz uderza w TVP za pośrednictwem Instagrama. Dziś zaczepił Samuela Pereirę, nawiązując do nowego programu TVN, w którym gwiazdy będą wcielać się w drag queens. Jak sugeruje, Pereira będzie "oglądał każdy odcinek" i to "z wypiekami na twarzy".
"Ojej, straszne" – napisze Pereira na Twitterze, po czym z wypiekami na twarzy będzie oglądał każdy odcinek – napisał Jakimowicz.
Część followersów krytycznie przyjęło jego zachowanie.
Pisz, pisz... Może i portale społecznościowe oprzytomnieją i zostaniesz wywalony z dożywotnim zakazem wypocin – skomentował jeden z nich.
Jeszcze inny użytkownik zarzucił Jakimowicz, że ten dalej wspiera rząd, choć dopiero stracił pracę w publicznej stacji. W ten sposób odniósł się do innych jego publikacji.