Jacek Borkowski o zmarłej żonie. Jego słowa chwytają za serce: "Ratowanie siebie jest bolesne"
Jacek Borkowski od stycznia, kiedy zmarła jego żona Magdalena Gotowiecka, nie pojawił się na jej grobie. Cały czas tłumaczy, że ani on ani dzieci nie są jeszcze na to gotowi. Borkowski raczej nie pojawi się 1 listopada na grobie żony, który jest aż pod Zieloną Górą.
Teraz nie ma mowy, żebym tam pojechał, nie chcę stresować siebie i dzieci. Dla niego to ciągle temat bardzo bolesny. – Nie chcę zburzyć tego, co zostało zbudowane. Dużo mnie to kosztowało. Załatanie tej dziury w środku i ratowanie siebie jest bolesne. Nie mam już na to czasu i sił, może pojadę tam na wiosnę?- powiedział Faktowi
Emocje to jedno, a życie to drugie. Jackowi spadły na głowę kolejne problemy. Ma pod opieką 88-letnią mamę, której nie może zostawić samej.
Musiałem wziąć do siebie moją 88-letnią mamę. Teraz mam więc w domu jeszcze trzecie dziecko do opieki, oprócz syna i córki. Nie myślę o wyjeździe, bo mam inne problemy na głowie
Aktor unika też spotkania z rodziną zmarłej żony. Do takowego mogłoby dojść na cmentarzu. Od miesięcy mają utrudnione widzenia z dziećmi Jacka, dlatego siostra i mama Magdy założyły sprawę w sądzie. Pierwsza rozprawa już w listopadzie. Czy dojdzie do porozumienia w rodzinie?
Coś się dzieje w sądzie, ale ja w ogóle się tym nie interesuję. Oddałem sprawę w ręce prawnika. Nie zamierzam tracić cennego czasu na tę wojnę, wolę odrabiać lekcje z dziećmi, pouczyć się z nimi. Są priorytety i są też głupoty, na które szkoda mi czasu
Mamy nadzieję, że wszyscy pogodzą się i będą jeszcze tworzyć szczęśliwą rodzinę.