Miał być hit Polsatu, a jest... Obejrzeliśmy pierwszy odcinek "halo tu polsat"
Maciej Rock i Agnieszka Hyży punkt o 8:00 przywitali widzów w programie "halo tu polsat". Stacja spóźniła się ze śniadaniówką o jakieś 15 lat, ale w końcu udało im się zrealizować pierwszy odcinek. Jak im poszło?
30.08.2024 | aktual.: 30.08.2024 13:33
Stacja postawiła na sprawdzonych prowadzących. Duet ma całkiem dobrą chemię, starał się zarażać energią i wyszedł raczej na plus. Po krótkiej prognozie pogody przyszedł czas na pierwszy segment.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Halo tu polsat" - tak wyglądał debiutancki odcinek
Ten współprowadził Olek Sikora i dotyczył tematu wesel. Na ekranie pojawiły się przebitki z nagraniami przedstawiającymi różnych discopolowców i trzeba przyznać, że to rozwiązanie nie było najlepsze. Mamy debiutanckie show, głośno zapowiedzianą flagówkę Polsatu i nagle program zaczynamy od materiałów przygotowanych wcześniej, a nie od gości w studiu? Dziwny pomysł. Po serii z discopolowcami nadszedł czas na pierwszą przerwę reklamową, która przyszła już po 13 minutach emisji.
Gessler, Hyży i Rock powrócili po reklamach, buszując w kuchni. Na razie, krótko mówiąc, nie mamy żadnej rewolucji śniadaniówek. Ot, standardowy segment, który zobaczylibyśmy zarówno w "DDTVN", jak i w "PNŚ". Novum było zaangażowanie publiczności do spróbowania dań przygotowanych przez Mateusza Gesslera - w tym malkontenta, który narzekał, że chociaż "Gessler marka top", to jest za mało cynamonu. Był to dość uroczy i jak mniemam nieplanowany element programu, po którym przyszła KOLEJNA przerwa reklamowa.
W końcu po 30 minutach nadszedł czas na pierwszy segment z gościem. Karolina Gilon przyszła obwieścić światu, że jest w ciąży. Pokazała nawet nagranie z momentu, gdy dowiedziała się, że jest w stanie błogosławionym. Do rozmowy włączył się też Mateusz Gessler, więc zrobiło się trochę zamieszania. Najbardziej absurdalna w tej części programu i tak była plansza z zapowiedzią tematów: obok kart tarota i gruzińskiego wesela FitLoversów znalazło się też miejsce dla... wyborów w USA.
Parę problemów technicznych w "halo tu polsat"
Nie obyło się bez problemów technicznych, bo podczas wywiadu z orkiestrą słychać było charakterystyczne wysokie sprzężenia mikrofonów. Po krótkiej przerwie na wydarzenia, Rock i Hyży zaczęli przepytywać wróżkę w sprawie kart tarota, które wskazały na wygraną Donalda Trumpa w wyborach prezydenckich - a przynajmniej na ten moment. No cóż i takie segmenty, jak rozumiem, są potrzebne. Chwilę później przeszliśmy natomiast do rozmowy o wyborach w USA, co poprzedzone było materiałem o polskich i żydowskich korzeniach Douglasa Emhoffa, męża Kamali Harris. Ten był utrzymany w poważnym tonie, przez co zestawienie go z wcześniejszym tarotem wyszło trochę niefortunnie.
Na szczęście sami prowadzący zauważyli ten detal i rozładowali sytuację, sprawnie przechodząc do poważniejszych tematów. W ogóle Rock i Hyży zasługują na słowa uznania, bo w roli prowadzących odnajdują się bardzo dobrze. Nawet jeśli czasami wchodzą gościom w wypowiedzi, to można to tłumaczyć początkowym stresem. Oprócz tego są energetyczni i czasami zarzucą nawet śmiesznym żarcikiem.
Co dalej pojawiło się w programie? W sumie to samo co u konkurencji - a to chwila rozmowy o bocianach, a to Mateusz Gessler oferował porady kuchenne, a to FitLoversi wpadli opowiedzieć o ślubie, potem przyszedł "polski Ken", a i o pogodzie nie można zapomnieć. O wszystkim i o niczym. Jedyną ciekawostką był element zaangażowania publiczności - najpierw było częstowanie, a potem kucharz poprosił o pomocników w kuchni. To miała być jednak wielka nowość, element rewolucyjny, a poświęcono mu łącznie jakieś 3 minuty na ponad 3 godziny emisji, więc obietnice były chyba nieco na wyrost.
Najjaśniejszym punktem programu był chyba segment dotyczący eksperymentów fizycznych z Dariuszem Aksamitem. Wszyscy prowadzący wraz z Mateuszem Gesslerem dobrze się bawili podczas tych prób, a przy okazji całość miała proekologiczny przekaz, w którym proszono widzów o to, by nie kąpali się w rzekach i jeziorach, bo zaburza to naturalny ekosystem. Przyjemne z pożytecznym.
Na sam koniec nadszedł czas na potężną autopromocję w postaci nagrania z Krzysztofem Ibiszem, który promował nadchodzące wznowienie "Awantury o kasę". Na kanapie następnie pojawili się inni współprowadzący "halo tu polsat": Paulina Sykut-Jeżyna, Kasia Cichopek i Maciej Kurzajewski. Było trochę o sporcie, trochę o stresie przed programami na żywo, a oprócz tego zaproszenie na kolejne odcinki. Standardowa sprawa i w porównaniu do quasi-propagandy, którą TVN zaserwował trzeciego dnia festiwalu w Sopocie, to było nawet znośnie.
Prawdę mówiąc, program mimo 3 godzin trwania minął dość szybko - niemała w tym zasługa ilości przytłaczającej wręcz ilości reklam. Jednak mimo pewnych słabszych elementów "halo tu polsat" ogląda się przyjemnie.
Jasne, sporo narzekałem na jakieś pojedyncze elementy, ale w ogólnym rozrachunku znacznie więcej jest pozytywów. Duet Hyży-Rock daje radę, Gessler dobrze sprawdzał się w roli gościnnego gospodarza, który włączał się w niektóre elementy programu, a nawet te bardziej "cringowe" momenty, jak segment z kartami tarota, były ogrywane w sposób żartobliwy i z przymrużeniem oka.
Bardzo dobre były momenty programu, w których brali udział eksperci (politolodzy, fizyk, profesor medycyny estetycznej) i poruszano mniej "rozrywkowe" tematy. Gospodarze wykazywali zainteresowanie rozmówcami, co sprawiało, że my jako widzowie również słuchaliśmy.
Obyło się też bez poważniejszych wpadek technicznych, poza wspomnianymi sprzężeniami mikrofonów w jednym z wywiadów. Brzmi poważnie, ale słyszeliśmy to zaledwie kilka razy w trakcie 10-minutowej rozmowy, gdzie na scenie mieliśmy też dużo muzyków. Sytuacja była zatem wyjątkowa i wierzę, że w kolejnych odcinkach do takiego problemu nie dojdzie.
Studio jest może nieco zbyt jaskrawe, a obecność publiczności jest w gruncie rzeczy niepotrzebna, bo nie ma zbyt dużej interakcji między widownią a prowadzącymi, ale z drugiej strony to też nie psuje odbioru.
Czy jest to kalka innych programów śniadaniowych, która wyróżnia się jedynie obecnością publiczności? Tak, ale z drugiej strony jest zrobiona dobrze, więc nie zdziwię się, jeśli widzowie w weekendy (chociażby dla odmiany) przełączą telewizory na Polsat. Debiut jak najbardziej można uznać za udany, zobaczymy, jak wypadną kolejni prowadzący. Czy będzie hit? To pokaże nam oglądalność, ale zadatki definitywnie są.