Gwiazda "M jak miłość" szczerze o swojej przeszłości: "Gdyby nie terapia, nie wiem, gdzie bym dziś była"

Większość widzów zna Katarzynę Kołeczek z roli Jagody w "M jak miłość". Aktorka występuje w serialu od dwóch lat. Zapewne niewiele osób zdaje sobie sprawę, przez co wcześniej musiała przejść. Kilka dni temu 39-latka opublikowała na Instagramie intymny wpis, za pośrednictwem którego podzieliła się swoją historią.

Gwiazda "M jak miłość" wyznała, że swego czasu mierzyła się z poważnymi problemami psychicznymi. Wynikało to m.in. z trudnej sytuacji życiowej, w jakiej się znalazła. Aktorka straciła wtedy pracę, a bliskie jej osoby odeszły.

Często dostaję pytania o to, czy zawsze jestem optymistyczna, radosna i pełna energii. Otóż nie... Bardzo pracuję nad tym, by nie dać się ciemnym myślom, ale jak każdy mam lepsze i gorsze dni. Miałam taki moment w życiu, gdy przerosło mnie wszystko. Straciłam etat w teatrze, odeszły ukochane osoby, nie miałam pracy. Coraz ciężej było mi znaleźć powody do uśmiechu - napisała na Instagramie.

Na szczęście, Kołeczek znalazła pomoc u psychologa. Jak sama zdradziła, to właśnie dzięki terapii udało jej się uporać z problemami psychicznymi. Obecnie Katarzyna stara się koncentrować na pozytywnych aspektach swojego życia, czego też życzy swoim fanom.

Gdyby nie terapia, nie wiem, gdzie byłabym dziś. To żaden wstyd mówić o tym, że boli nas dusza, że jest nam ze sobą niewygodnie, że nie wiemy, skąd biorą się łzy. [...] Najważniejsza jest chyba świadomość, że człowiek nie jest sam. Mnie udało pokonać moje demony, dziś staram się skupiać na pozytywach, rozmasowywać ból podczas terapii, wybiegać smutki, łapać endorfiny. Każdy musi znaleźć swój własny klucz i tego Wam życzę - dodała.

ZOBACZ TAKŻE: Mieszkanie w samochodzie, alkohol, załamanie nerwowe. Czy Robert Gonera wyszedł na prostą?