Kontrowersyjne zasady debaty TVP. Rafał Trzaskowski nie jest przekonany do zaproponowanego formatu
Debata prezydencka, która miałaby się odbyć w studiu TVP, budzi zastrzeżenia niektórych kandydatów. Władze telewizji publicznej twierdzą, że przez zagrożenie pandemiczne do debaty dopuszczeni mieliby zostać tylko przedstawiciele mediów publicznych.
14.06.2020 | aktual.: 14.06.2020 19:51
Jednak największe zaskoczenie budzi zapis o tym, że "odpowiedzi nie na temat mogą być przerywane", i to nawet "wielokrotnie" przez prowadzącego.
Mało tego! Każda taka ingerencja prowadzącego działałaby na niekorzyść kandydata, gdyż ten nie mógłby już odzyskać straconego czasu. Uczestnikom debaty także mógłby zostać wyłączony mikrofon, gdyby swoją wypowiedzią łamali prawo. Oto screen fragmentu "zaproszenia" dla kandydatów. Zdjęcie udostępnił serwis na Temat, który nagłośnił całą sprawę.
Kandydaci na prezydenta o debacie 2020
W środę Rafał Trzaskowski wzywał kontrkandydatów do debaty, która byłaby najbardziej demokratyczna. Miałoby ją transmitować kilka stacji telewizyjnych.
Kandydat PSL-Kukiz'15 Władysław Kosiniak-Kamysz – podobnie jak kandydat Lewicy, Robert Biedroń – chcą wielu debat.
Z wypowiedzi rzecznika sztabu prezydenta Dudy wynika, że dla niego debata w TVP jest wystarczająca.
Rafał Trzaskowski pytany, czy weźmie udział w zaplanowanej na 17 czerwca debacie prezydenckiej, którą organizuje TVP, odpowiedział:
Apelował ponownie, by prawdziwa debata odbyła się przy współpracy trzech głównych stacji telewizyjnych.
Na jakich zasadach ostatecznie odbędzie się debata prezydencka, dowiemy się na dniach.