Newsy"Wprost" odpisał na list otwarty byłej żony Kamila Durczoka

"Wprost" odpisał na list otwarty byłej żony Kamila Durczoka

Nie zgadza się z zarzutami Marianny Dufek-Durczok

"Wprost" odpisał na list otwarty byłej żony Kamila Durczoka
Ewelina Buchnajzer

22.02.2015 18:36

W piątek Marianna Dufek-Durczok, była żona Kamila Durczoka, która wspiera dziennikarza w tym trudnym dla niego czasie opublikowała otwarty list do redakcji "Wprost" zarzucając jej oczernianie Durczoka przez co naczelny "Faktów" znalazł się w szpitalu.

Na reakcję tygodnika nie trzeba było długo czekać. Gazeta opublikowała odpowiedź na list Dufek i wyjaśniła w nim wszystkie kwestie, które zarzucano redakcji. Twierdzi, że interesują go tylko kwestie zawodowe i historie związane z mobbingiem, a nie sfera prywatna dziennikarza. Przedstawili jak wyglądała rozmowa z Durczokiem i jak się skończyła.

Z Kamilem Durczokiem rozmawialiśmy tydzień temu. Nie pytaliśmy o sprawy prywatne, bo te nas nie interesują. Nasz rozmówca rzucił słuchawką i zakończył rozmowę. Ponowne próby skontaktowania się z nim nie przynosiły rezultatu. Pytania, których nie zdążyliśmy zadać w rozmowie telefonicznej, przesłaliśmy mu więc mailem. W pytaniach przesłanych przez nas mailem nie ma ani jednego pytania o sprawy prywatne. Są jedynie pytania o mobbing i molestowanie seksualne w jego miejscu pracy. Za głęboko niesprawiedliwe uznajemy nazywanie nas "psami gończymi tropiącymi ofiarę", gdy w rzeczywistości upominamy się o prawa ofiar. Ofiar molestowania i mobbingu. Powtórzmy: ofiarami są osoby, które spotkaliśmy podczas pracy nad tekstem - czytamy na stronie wprost.pl

Tygodnik twierdzi, że nie musi czekać na wyjaśnienia komisji powołanej do zbadania tej sprawy, ponieważ jest to ich prywatne śledztwo i to właśnie dzięki ich publikacjom ta sprawa "wypłynęła".

Nie możemy się zgodzić z sugestią, iż z wyjaśnianiem sprawy, którą się zajmujemy, "musimy" poczekać na wyniki pracy komisji powołanej przez TVN. Odbieramy takie sugestie jako próbę opóźnienia naszej publikacji. To żądanie absurdalne - wszak gdyby nie nasze zainteresowanie tematem, komisja ta w ogóle by nie powstała. To my pokazaliśmy, iż jedna ze stacji telewizyjnych ma problem. To dzięki naszemu pierwszemu tekstowi, po kilku latach bierności, wreszcie zainteresowano się sprawą. Ponadto nasza praca może dostarczyć komisji materiałów, na których zebraniu jak rozumiemy komisji zależy. Zakładamy, że wszystkim nam zależy na tym, by wskazać problem, rozwiązać go i sprawić by podobne sytuacje nie występowały w przyszłości. Niepokoją nas próby dezawuowania naszej pracy, gdyż mogą one zostać odebrane przez ofiary molestowania jako próba generalna przed dezawuowaniem ich własnych relacji, a nawet jako chęć ich zastraszenia i moralnego zaszantażowania.

Odparli również zarzut, jakoby mieli dzwonić do znajomych Durczoka i wypytywać o niego.

Stanowczo zaprzeczamy, że "dzwoniliśmy gorączkowo po całej Warszawie i Śląsku w poszukiwaniu tematów do kolejnej publikacji”. Nie tropimy prywatnych wątków z życia pana Durczoka. Osoba szefa "Faktów" TVN interesuje nas wyłącznie w chwili, gdy pojawia się uzasadnione podejrzenie, iż mogło dojść do złamania prawa.

Cały list poniżej.

Fotografia: Facebook.pl
Fotografia: Facebook.pl
Wybrane dla Ciebie