"Upokarzanie ludzi, mobbing, ageizm". Bojarska-Ferenc ujawnia szokujące fakty o szefowej "PnŚ"
Kinga Dobrzyńska, szefowa "Pytania na śniadanie" znów jest na językach. Jej agresywne pyskówki wywołały reakcję Marioli Bojarskiej-Ferenc, która także miała z nią do czynienia. Dziennikarka w jednym w wywiadów ujawniła przykre fakty, na temat Dobrzyńskiej. Wyznała, jaka jest naprawdę.
22.06.2024 17:11
Po tym, jak w "Pytaniu na śniadanie" zaczęto wprowadzać zmiany, a szefową została Kinga Dobrzyńska, w sieci pojawiły się głosy niezadowolonych telewidzów. Szefowa śniadaniówki TVP niepochlebnie odpisywała niektórym internautom. Trudno zaprzeczyć, że słowa z ust osoby odpowiedzialnej za tak potężny format, były co najmniej nie na miejscu.
Kinga Dobrzyńska publicznie atakowała internautów
Oto, co szefowa "Pytania na śniadanie" zdecydowała się napisać w sieci. Jej słowa wywołały spore zamieszanie.
Nie oglądajcie! Widocznie poziom dzisiejszego "Pytania na śniadanie" jest za trudny! (...) Nie ma durnych tancerek i nadętych chłopczyków, przekonanych, że istnieje cud narodzin i trzeba udawać, kim się nie jest - napisała.
Durną tancerką nazwała w swojej wypowiedzi Idę Nowakowską. To jednak nie jedyna gwiazda, którą potraktowała w taki sposób.
Mariola Bojarska-Ferenc wyznała prawdę o Kindze Dobrzyńskiej
Wypowiedzi Kingi Dobrzyńskiej dodały odwagi Marioli Bojarskiej-Ferenc, której było dane mieć z szefową "PnŚ" do czynienia osobiście. Trudno uwierzyć w to, co wyznała w wywiadzie dla Świata Gwiazd.
Spotkało mnie coś, o czym myślałam, że uda się wyprzeć z pamięci, gdyby nie ostatnie informacje w mediach. Nie chciałam się skarżyć szefom Telewizji Polskiej, choć powinnam. (...) Tę historię muszę opowiedzieć mając nadzieję, że władze telewizji zrozumieją i nie pozostaną obojętne - wyznała.
Bojarska-Ferenc w przeszłości pracowała w TVP, w tym także w "PnŚ". Po tym, jak w śniadaniówce zaszły zmiany i zaczęły pojawiać się nowe twarze, dziennikarka miała nadzieję, że i dla niej znajdzie się tam stanowisko.
Postanowiłam napisać do pani Kingi Dobrzyńskiej. Ponieważ nie mogłam jej odnaleźć w pamięci, zwróciłam się do niej per "Pani", przedstawiając się kim jestem. Pani Kinga Dobrzyńska zdziwiła się, dlaczego nie piszę do niej "na Ty", skoro pracowałyśmy prawie 2 lata razem. Przypomniała mi, że była reporterką mojego kącika. Następnie stwierdziła, że skoro ja piszą do niej per "Pani", to ona także będzie się do mnie tak zwracać - kontynuowała.
Jak zareagowała na taki obrót sprawy?
Pomyślałam sobie wtedy, że to jakaś kobieta z problemami, kompleksami i co za agresja w tonie. Nie wiedziałam, szczerze mówiąc, jak wyjść z tego mojego faux pas. Obdzwoniłam wszystkich kolegów z telewizji, którzy wtedy pracowali, żeby podpowiedzieli mi, gdzie ja się z nią zetknęłam. Nikt nie pamiętał. W każdym razie pani Kinga do mnie oddzwoniła z tonem nastroszonego koguta. Szczerze mówiąc, w dalszym ciągu nie wiedziałam z kim rozmawiam. Poprosiłam o spotkanie - mówiła dalej Bojarska-Ferenc.
Po tym, jak dziennikarka wystąpiła jako gość w "PnŚ", spotkała się z Dobrzyńską.
Powiedziała mi potem, że ma na mnie jakiś pomysł. Byłam szczęśliwa. (...) Napisałam do niej jeszcze raz i stwierdziłam, że nie mogę się już doczekać naszej współpracy. Niestety bez odzewu. W końcu zadzwoniłam. (...) Od tej pory poznałam twarz najgorszą tej kobiety.
Co usłyszała Bojarska-Ferenc od Dobrzyńskiej?
Powiedziała mi: "Odgrzewanych kluch, takich jak Kammel, nie potrzebuję". Mówiła mi, wulgarnym głosem, że nie chce ze mną współpracować, że mnie nie lubi, była agresywna. Nie spodziewałam się wylewu takich chamskich emocji. Zatkało mnie. Jestem jednak dojrzałą dziennikarką, więc napisałam do niej maila, na którego nie mam do dziś odzewu/
Prawdziwa twarz Kingi Dobrzyńskiej?
Niestety, sprawa się na tym nie zakończyła i potem było już tylko gorzej.
Zadzwoniła do mnie wieczorem i zaczęła mnie znowu obrażać, że nie ma dla mnie przestrzeni do wspólnej działalności, że mnie nie lubi.
Dziennikarka wysłała wiadomość Dobrzyńskiej.
Kingo, to nie TVPiS i kolesiostwo, które uprawiasz… To ja mówię temu stop. To nie Twoja prywatna stacja i biznes, przypominam. To Spółka Skarbu Państwa. To nie miejsce do obrażania autorytetów, wyzywania itp. Nie jestem jedyną (...) Dość! Poniżania ludzi! Jak to powiedziałaś o mnie stary kotlet? Ageizm to się nazywa... Rozwaliłaś program, ale mnie nie rozwalisz swoim brakiem profesjonalizmu! Boisz się profesjonalistów? Jakie są Twoje osiągnięcia? Nie wiem... Jak nie masz czasu by wysłuchać propozycji współpracy, to zwolnij się, bo nie o taką TVP walczyliśmy! Myślenie, jak widać, zajmuję Ci dużo czasu, co widać jak realizowany jest program - brzmiała treść SMS-a.
Mariola Bojarska-Ferenc o niskich wynikach oglądalności "PnŚ"
Na koniec rozmowy Mariola Bojarska-Ferenc nawiązała do niskiej oglądalności "PnŚ" i tłumaczeń Kingi Dobrzyńskiej.
Pani Kinga usprawiedliwia niskie wyniki oglądalności "PnŚ", mówiąc, że to jest tak, jak z nowymi butami, które trzeba rozchodzić. Powiem tak: Pani Kingo, buty z bazarku rzeczywiście cisną. Buty od dobrego projektanta nie cisną. Gdyby Pani robiła dobre rzeczy, mądre rzeczy, to by ludzie to oglądali. (...) Proszę się nie usprawiedliwiać, bo TVP ma dużo większe zasięgi niż TVN i zmiana foteli na żółty nie podniesie oglądalności. (...) Nikt nie ma wątpliwości, że szefem instytucji publicznej winna być osoba o wysokiej kulturze i dorobku w określonej dziedzinie. Nie ma mowy o upokarzaniu ludzi, mobbingu, ageizmie - podsumowała.