TYLKO U NAS. "To były igrzyska śmierci". Luna nadaje po powrocie z Eurowizji 2024. Padły wyznania o łzach
Luna wróciła do Polski po półfinale Eurowizji 2024. Chociaż nie udało jej się zakwalifikować do finału, konkurs będzie wspominać jeszcze długo. Jak wyglądał jej wyjazd za kulisami? Artystka otworzyła się na temat hejtu.
13.05.2024 | aktual.: 13.05.2024 09:38
W zeszłym tygodniu oczy całej Europy skierowane były na Malmö, gdzie odbyła się tegoroczna edycja Eurowizji. W tym roku Polskę reprezentowała Aleksandra Wielgomas, znana jako Luna. Niestety, nie udało jej się przejść do finału. Po powrocie do Polski Karolina Motylewska z Jastrząb Post zadała jej kilka pytań.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jak czuje się Luna po powrocie do Polski?
Eurowizyjny występ był dla niej największym do tej pory wyzwaniem w karierze. Jak czuje się Luna po powrocie do ojczyzny?
Jestem naprawdę wzruszona, nie spodziewałam się zupełnie takiego przywitania. Jestem cała w emocjach, bo Eurowizja wiązała się dla mnie z wieloma emocjami i tutaj ten powrót tym bardziej. Jestem bardzo, bardzo szczęśliwa, wzruszona i wdzięczna - przekazała.
Jak tłumaczy, na scenie przebrnęła przez całą paletę rozmaitych emocji. Wśród nich zdecydowaną przewagę miała wdzięczność, którą artystka co rusz odczuwała podczas swojego występu. Nie podłamało jej nawet to, że nie przeszła do finału.
To był tak naprawdę przegląd wszystkich emocji. Jestem osobą, która jest bardzo emocjonalna i łatwo doprowadzić mnie do łez. Niekoniecznie muszą być takie łzy ze smutku, ale też łzy wzruszenia. Taką główną emocją którą tam czułam, była wdzięczność że mogę być w tym miejscu, że tyle dobrego mnie spotkało mimo tego, że nie zakwalifikowałam się do finału - powiedziała.
Luna o łzach przed kamerami
Moment ogłoszenia wyników pierwszego półfinału wiązał się dla Luny i całego jej teamu z ogromnym stresem. Nic zatem dziwnego, że piosenkarce pociekły z oczu łzy z emocji podczas ogłaszania wyników.
Na chwilę przed tym serce przestało mi bić, tak samo jak całej naszej ekipie, cały team po prostu zamarł i z moich oczów popłynęły łzy. Nie do końca się tego spodziewałam. Wszyscy bardzo wierzyliśmy w ten projekt, mieliśmy też bardzo pozytywny feedback i to była taka nasza naturalna reakcja. Włożyliśmy w to bardzo dużo pracy, serca i emocji, natomiast później dostałam niesamowite wsparcie od innych artystów, którzy brali udział w półfinale i w finale. Nie jest też prawda, że ja po tym występie wróciłam do hotelu, bo nie chciałam rozmawiać z mediami. Po prostu tego dnia z mediami rozmawiały tylko te kraje, które się zakwalifikowały - wyjaśniła.
Kwestią interesującą wielu widzów Eurowizji jest to, jak dużo pieniędzy przeznacza się na scenografię każdego z występów. W tym roku występ Polski był niezwykle efektowny. Luna nie jest jednak w stanie zdradzić, jak dużo pieniędzy zostało na to poświęcone:
Kwestią kosztów nie zajmowałam się ja jako artystka, tylko cały team powołany przez telewizję i wytwórnię, więc żadnych sum niestety nie podam.
Luna zmierzyła się z hejtem po półfinale Eurowizji
Nie jest tajemnicą, że po porażce Luny podczas półfinału spadł na nią spory hejt w internecie. Artystka świetnie zdawała sobie sprawę z tego, że będzie musiała zmierzyć się ze wzmożoną krytyką. Stara się jednak odciągnąć uwagę od negatywnych emocji i skupić na pozytywnych aspektach całego doświadczenia.
Na początku byłam rzeczywiście przerażona, bo czułam co się wydarzy tutaj, w Polsce, jak Polacy na to zareagują. Jednak później wstał kolejny dzień i działo się tak dużo na tej Eurowizji... Przybrała ona taki bieg, że nie była już tylko i wyłącznie o muzyce. W obliczu tego te moje niezakwalifikowanie do finału było dla mnie czymś pobocznym - stwierdziła.
W rozmowie z nami z ust Luny padło też interesujące porównanie. Nazwała ona bowiem Eurowizję "igrzyskami śmierci", nawiązując w ten sposób do popularnej serii książek i filmów. Podkreśliła, że sporo krajów traktuje to jako szansę na wykazanie się.
Dużo się działo. Nie tylko my, ale wiele narodów podchodzi do Eurowizji z takiego punktu widzenia rywalizacji, że my tam walczymy o to, kto jest najlepszy. Rzeczywiście czuliśmy, że to są takie "igrzyska śmierci", rozmawialiśmy wielokrotnie o tym z artystami. Natomiast między nami już wewnątrz nie ma tej rywalizacji, bo my myślimy o czymś innym.