Nie tylko Stefan W. usłyszał zarzuty w sprawie śmierci Pawła Adamowicza. W sprawę zamieszana jest osoba bliska zmarłemu prezydentowi
Paweł Adamowicz został zamordowany w Gdańsku 13 stycznia, na chwilę przed wielkim finałem Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Tej koszmarnej nocy przed światełkiem do nieba, na scenę wbiegł Stefan W., który podbiegł do prezydenta Gdańska i ugodził go nożem. Pomimo błyskawicznej pomocy lekarskiej, mężczyzna zmarł.
04.07.2019 15:27
Nożownik usłyszał zarzut morderstwa Adamowicza i chociaż wszystko działo się na oczach setek świadków, on nie przyznał się do czynu. Prokuratura obecnie czeka na opinię sądowo-psychiatryczną, która wykazać ma, czy Stefan W. w chwili wejścia na scenę był poczytalny. Jest bowiem szansa, że mężczyzna nie trafi do więzienia.
Okazuje się jednak, że nożownik nie był jedyną osobą, której postanowiono zarzuty. Niedawno usłyszał je też dobry znajomy Adamowicza – Dariusz S., szef ochrony, który zabezpieczał finał WOŚP. To właśnie on, chwilę po tragedii miał zeznać policji, że nożownik tego wieczoru miał przy sobie identyfikator.
Dodatkowo przekazał go nawet funkcjonariuszom, ale badania nie wykazały żadnego śladu DNA Stefana W. Między innymi właśnie dlatego prokuratura oskarżyła Dariusza S., szefa ochrony o to, że składał fałszywe zeznania i podżegał inne osoby do kłamstwa.
Mężczyźnie grozi nawet do 8 lat więzienia.
Zobacz także