Ślub księżnej Kate i księcia Williama: Złamany regulamin, Harry na kacu i Ellie Goulding na scenie! Tym żył cały świat osiem lat temu
Ślub księcia Williama i Kate Middleton bezapelacyjnie był wydarzeniem 2011 roku. Kiedy 29 kwietnia o godzinie 11:00 rozpoczęła się transmisja ceremonii na żywo, przed telewizorami obecnych było ponad 2 miliardy ludzi. Para postanowiła pobrać się po ośmiu latach znajomości, która była bardzo burzliwa. Młodzi bowiem rozchodzili i schodzili się kilka razy. Do tej pory zresztą bardzo dużo mówi się o ich przeszłości, w której mężczyzna miał zdradzić swoją ukochaną. Nawet jeśli tak było, Kate wybaczyła mu i na ślubnym kobiercu powiedziała "tak".
Idąc do ołtarza kobieta wyglądała jak milion dolarów. Zwrócił na to uwagę sam książę Harry, który kątem oka zerknął na przyszłą szwagierkę i szepnął do ucha bratu:
Jak tylko panna młoda znalazła się na przeciwko pana młodego, ten natychmiast powiedział jej, że wygląda przepięknie. Jeśli takie szczegóły ujrzały światło dzienne, nie mogły zostać zatajone inne fakty. Jeden z nich jest wręcz zabawny. Drużba bowiem, czyli Harry, przyszedł na ślub na kacu! Poprzedniego dnia ostro zabalował na rodzinnej imprezie i musiał się nieźle męczyć podczas ceremonii, a potem wesela. Skończyć imprezę o trzeciej w nocy dwa dni z rzędu jest nie lada wyzwaniem.
Złamana została także odwieczna tradycja. Ponad sześciuset gościom zaserwowano bufet, z kolei dla gapiów obecnych na miejscu przygotowano torby z pamiątkami, wśród których znalazły się przekąski, woda i pamiątkowe przypinki.
Mało kto także pamięta, że na uroczystości pojawiła się znana wokalistka. Nie, nie mamy na myśli Victorii Beckham, która oczywiście była jednym z gości, ale Ellie Goulding. Brytyjka zaśpiewała bowiem parze młodej piosenkę do pierwszego tańca, a potem dała mini koncert śpiewając swoje największe hity o miłości.
Oglądaliście ceremonię? Zobaczcie ulubione ślubne zdjęcia Kate i Williama, jakie opublikowali na Instagramie. W galerii przypominamy kolejną porcję fotografii z 29 kwietnia 2011 roku.
