Rafał Trzaskowski publicznie odpowiedział na zaproszenie Andrzeja Dudy. Teraz wszystko już jasne
Andrzej Duda i Rafał Trzaskowski stanęli do walki o fotel Prezydenta RP, w której łącznie brało udział 11 kandydatów. Panowie przeszli do drugiej tury i robili co mogli, by przekonać do siebie wyborców. Według sondaży niemal do ostatniej chwili szli łeb w łeb. Polacy zdecydowali jednak, że przez kolejne pięć lat ich interesy będzie reprezentować Duda.
Gdy sondażowe wyniki ujrzały światło dzienne, ubiegający się o reelekcję prezydent zwrócił się do Trzaskowskiego. Zaprosił Rafała wraz z małżonką do Pałacu Prezydenckiego:
Czekamy na oficjalne wyniki wyborów, ale chcę z tego miejsca zaprosić na dziś do Pałacu Prezydenckiego pana Rafała Trzaskowskiego wraz z małżonką na godz. 23. Wiem, że późno, ale myślę, że nikt z nas nie będzie dzisiaj do późnych godzin nocnych spał. Chciałem zaprosić pana Trzaskowskiego, żebyśmy podali sobie rękę i żeby ten uścisk dłoni zakończył tę kampanię – powiedział.
Rafał Trzaskowski odpowiada na zaproszenie Andrzeja Dudy
Prezydent Warszawy odpowiedział, że na takie spotkania przyjdzie czas w momencie, w którym Państwowa Komisja Wyborcza ogłosi wyniki. Gdy oficjalnie poinformowano, że Polacy wybrali Dudę na swojego reprezentanta, ten temat powrócił jak bumerang. Trzaskowski w programie Fakty po Faktach powiedział, że jego kontrkandydat ponowił zaproszenie. Zdradził, że je przyjął:
W tym tygodniu nie mogłem, zaproponowałem, że pod koniec miesiąca, kiedykolwiek pan prezydent będzie miał czas — my będziemy akurat wtedy przygotowywali kolejne obchody (rocznicy wybuchu) Powstania Warszawskiego — więc z panem prezydentem na pewno będziemy się widzieć. Gdzieś w tym czasie spotkam się z panem prezydentem.
Rafał dodał, że nie chodzi o to, by robić show, a by rozmawiać na ważne dla Polaków tematy. Wierzy, że ta kadencja będzie inna:
Chcę wierzyć, że ta kadencja będzie inna Apeluję do wszystkich — na partie politycznie nie można się obrażać. Jestem spokojny i nie przeżywałem frustracji dzień po ogłoszeniu wyników. Zrobiłem maksimum w ciągu ostatnich dwóch miesięcy. Udało nam się dużą część młodych ludzi przekonać do tego, by poszli na wybory. Wielka energia poszła za jednym kandydatem, jedni wyborcy w mniejszym, drudzy w większym stopniu. Dzisiaj chodzi o to, żeby współpracować.
O tym, czy tak rzeczywiście się stanie, przekonamy się za jakiś czas.