Paranienormalni rezygnują z występów przez powódź na południu Polski. "Szacun za empatię"
16.09.2024 20:43
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Grupa Paranienormalni rezygnuje z występów w związku z dramatyczną sytuacją na Dolnym Śląsku i Opolszczyźnie. Powódź zmusiła artystów do podjęcia ważnych decyzji i zaangażowania się w akcję pomocową.
Sytuacja na południu Polski jest trudna i pogarsza się z każdą godziną — woda zalała Nysę, Lądek-Zdrój, Kłodzko, Głuchołazy i inne miejscowości. W Stroniu Śląskim zerwała się tama, co doprowadziło do zalania wielu okolicznych terenów. Wiele miast zostało bez dostępu do prądu, co utrudnia również działania ratunkowe. Wiele gwiazd postanowiło wesprzeć różnego rodzaju zbiórki i oferuje pomoc. Na sytuację, która ma miejsce na południu Polski zareagował również kabaret Paranienormalni, który zdecydował się zrezygnować z zaplanowanych występów.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Paranienormalni rezygnują z występów
W związku z dramatyczną sytuacją powodziową na Dolnym Śląsku i Opolszczyźnie, członkowie grupy Paranienormalni zdecydowali się odwołać swoją trasę. Robert Motyka, jeden z założycieli grupy, poinformował o tej decyzji za pośrednictwem mediów społecznościowych, tłumacząc, że w obliczu tragedii nie wypada im występować dla publiczności.
Powódź. Nie tylko Kłodzko pod wodą. Tysiące ludzi na południu Polski przeżywa ogromną tragedię. Jesteśmy w trasie z kabaretem, występujemy, ale pojawia się dylemat moralny – wypada wychodzić na scenę w takiej chwili? Wracamy do domu - czytamy w poście.
Zobacz także: Szczegóły ślubu Karoliny Gorczycy i Krzysztofa Czeczota. Wiemy, jaki prezent pan młody podarował ukochanej!
Internauci reagują na decyzję kabareciarzy
Decyzja Paranienormalnych spotkała się z aprobatą ze strony internautów, którzy komentowali instagramowy wpis Motyki, podkreślając, że podjęli słuszną decyzję:
Ludzki odruch, nie każdego stać na taki, nie każdy jest człowiekiem.
Dobrze, że wracacie do domu... Ma pan sztachetne serce.
Szacun za empatię w takiej sytuacji.