NewsyByła dziewczyna Tymona Tymańskiego po raz pierwszy wspomina związek z nim i szczerze opowiada o bardzo poważnej chorobie córki

Była dziewczyna Tymona Tymańskiego po raz pierwszy wspomina związek z nim i szczerze opowiada o bardzo poważnej chorobie córki

Nie ukrywa, że jej życie wywróciło się do góry nogami.

Fotografia: screen z Facebook.com/AKPA
Fotografia: screen z Facebook.com/AKPA
Michał Gołębiowski

Sara Brylewska nigdy nie zabierała głosu w sprawie doniesień mediów na temat jej związku ze starszym o ponad 20 lat Tymonem Tymańskim. Muzyk o szczegółach ich 8-letniego związku opowiedział w wywiadzie dla Gali, w Dzień Dobry TVN i w programie Kuby Wojewódzkiego. 28-letnia piosenkarka dopiero w rozmowie z magazynem Monitor, zgodziła się opowiedzieć o dawnym związku, nowym chłopaku i walce o życie córki.

O, na pewno był to dla mnie przyśpieszony kurs dojrzewania - mówi o relacji z Tymonem Tymańskim. - Myślę, że muzyka jest takim elementem, który ma zawsze wpływ na tego rodzaju kontakty. Różne pokolenia spotykają się przy okazji grania koncertów czy prób. I o tym wolę rozmawiać, o muzyce, o tym, co jest teraz.

Sara teraz też spotyka się z muzykiem. Tomek i ona występują w tym samym zespole.

Pamiętam, że kiedy go poznałam i zaczęłam spotykać się z jego znajomymi, muzykami trójmiejskimi, taką większą, fajną ekipą punkrockowców, pierwszy raz w życiu poczułam, że to świat, którego szukałam, i ludzie, którzy wyznają te same wartości co ja. Podobnie czują i myślą. Zrozumiałam, że z nimi mogłabym działać. Dołączyłam do Enchantii i do dziś gramy razem - zdradziła.

Wokalistka nie ukrywa, że kiedy urodziła córeczkę i okazało się, że dziewczynka ma bardzo poważą wadę serca, jej życie zmieniło się o 360 stopni. Razem z partnerem musieli się przeprowadzić z Gdańska do Warszawy, żeby mieszkać blisko szpitala, w którym jest leczona dziewczynka.

Kiedy Rozalka się urodziła, trafiła do Centrum Zdrowia Dziecka. Ma bardzo skomplikowaną wadę serca. Przenieśliśmy się do Warszawy, ponieważ baliśmy się być dalej od szpitala niż kilka kilometrów. Wydawało mi się, że może coś się jej stać i nie będę umiała jej pomóc, jeśli nie będę blisko szpitala, w którym była operowana. Teraz wiem, że ten lęk czasem nie był uzasadniony. Znam swoje dziecko, trzeba też umieć zachować spokój - stwierdziła. - Wciąż mam takie chwile, że budzę się w nocy i nie wiem, co się dzieje z córeczką, dlaczego płacze. Mam momenty strachu, zawahania. Przez długi czas siedziałam z Rozalią w szpitalu. Zapomniałam zupełnie o sobie, swoim potrzebach. Nie myślałam o tym, czy jestem zdrowa czy chora, czy wyspana, czy coś mnie boli, czy dam radę. Pół roku opieki nad Rozalią odbiło się na moim zdrowiu. Wtedy po prostu żyłam z dnia na dzień. Przesadziłam - zapomniałam, że będę też jej potrzebna w przyszłości, zdrowa i wypoczęta. Tak jakbym na ten czas przeprogramowała się tylko na nią.

Sara Brylewska nie ukrywa, że jest bardzo wdzięczna osobom, które przekazały nawet małe kwoty na operacje jej córki, ale też jest zmęczona szumem, który się wytworzył przy okazji zbiórek. Walka o życie Rozalki zainspirowała ją do założenia fundacji na rzecz rehabilitacji dzieci chorych i po operacjach.

Wokalistka bardzo cieszy się, że znowu złapała równowagę w życiu. Sukces płyty Skąd przyszłaś zachęcił ją do pracy nad nowym krążkiem, który ma być ogromnym zaskoczeniem dla fanów.

Obraz
Wybrane dla Ciebie