Rodzina komentuje zamieszanie wokół Beaty K. Gwiazda reaguje na Instagramie. Nie na taką postawę liczyli fani
Beata K. w środę wieczorem przejechała skrzyżowanie na czerwonym świetle. Tak przynajmniej twierdzi Fakt, który podaje, że przez to piosenkarkę zatrzymała policja. Mundurowi postanowili ją skontrolować. Wynik okazał się sporym zaskoczeniem:
Gwiazda polskiej estrady miała we krwi aż 2 promile alkoholu. W czwartek ma zostać przesłuchana przez policję i usłyszeć zarzut prowadzenia w stanie nietrzeźwości, za co grozi do dwóch lat więzienia. […] Według nieoficjalnej informacji PAP piosenkarka miała jechać od krawężnika do krawężnika „zygzakiem” – czytamy w Fakcie.
Dzień później, około godziny 11:00 artystka pojawiła się w komisariacie przy ul. Malczewskiego w Warszawie. Fakt ujawnił, że na miejsce przywiozła ją córka, która dobrze się o nią zatroszczyła:
W drodze na komisariat towarzyszyła jej córka. Po drodze panie zatrzymały się na stacji benzynowej. Córka Beaty K. wyszła ze sklepu, trzymając w ręku butelkę soku pomidorowego, którą dała swojej mamie. Następnie Beata K. i jej córka udały się do komisariatu – podaje tabloid.
Głos w tej sprawie zabrał rzecznik mokotowskiej policji podkom. Robert Koniuszy, który przekazał tabloidowi, że 61-latce towarzyszył prawnik. Gwiazda na miejscu spędziła zaledwie kilka minut, bo ponoć odmówiła składania zeznań.
Rodzina komentuje zamieszanie wokół Beaty K.
Na temat wydarzeń w życiu Beaty K. wypowiedział się jej bratanek Marcin. Powiedział, że zdaje sobie sprawę z tego, że nikt nie powinien prowadzić samochodu w takim stanie. Chociaż nie zna powodów, które kierowały piosenkarką, jest przekonany, że jego ciocia wyciągnie odpowiednie wnioski:
Nikt, nawet znany artysta, nie powinien prowadzić samochodu w takim stanie. Nie znam powodów, które skłoniły Beatę do tego, ale jestem pewien, że odebrała bolesną lekcję życia i wyciągnie z niej wnioski na przyszłość — powiedział w rozmowie z Pomponikiem.
Dodał, że gwiazda od wielu lat żyje na najwyższych obrotach i płaci za to wysoką cenę:
Moja ciocia to bardzo wrażliwa kobieta, która od lat żyje na najwyższych, artystycznych obrotach i płaci za to wysoką cenę. Taką samą, jak mój tata Jarosław Kozidrak. On już niestety nie żyje, ale ona może teraz pokazać, jak porażkę zamienić w coś, co pomoże innym. Potrafi to robić i pokazała niedawno, że się nie boi. Wspieram ją w tym trudnym momencie i dziękuję za wszystkie mądre słowa, które napisała do piosenek mojego taty...
Beata K. oficjalnie nie skomentowała swojego zachowania. Zareagowała jednak na Instagramie. Gdy fani pod zdjęciami zaczęli dopytywać o środowe wydarzenie, jednym ruchem postanowiła to ukrócić. Zdecydowała wyłączyć możliwość dodawania komentarzy. Internauci z pewnością nie są z tego zadowoleni.
AKTUALIZACJA. Oświadczenie Beaty Kozidrak: