Mocne słowa. Lokaj księżnej Diany sprawił przykrość Meghan Markle w dniu jej urodzin
Paul Burrell, który niegdyś służył księżnej Dianie i był jej powiernikiem, nie wróży Meghan Markle dobrego końca. Jest przekonany, że – wedle własnego życzenia – księżna Sussexu pójdzie w ślady swojej zmarłej przed 21 laty teściowej i spotka ją marny los. Dlaczego tak uważa?
Aktorka, która 4 sierpnia skończyła 37 lat, wzięła ślub z księciem Harrym w maju 2018 roku. Burrell, który był lokajem królowej Elżbiety II, na długo zanim zaczął pracować dla księżnej Diany, przewiduje "powtórkę z rozrywki":
To ciekawe, że Meghan właśnie dołączyła do największej opery mydlanej świata i jednocześnie dostała swoją największą rolę w karierze aktorki. Myślę, że chciała być sławna, ma wszystko, czego chciała, ale również myślę, że powinna uważać, czego sobie życzy, bo czasami może to wcale nie być to, czego by chciała – wyznał.
Dlaczego tak uważa? Bo wie, że jego była pracodawczyni poznała to na własnej skórze:
Diana dowiedziała się tego w bardzo młodym wieku. Bycie królewską księżniczką to rezygnacja ze anonimowości, z wolności. To dużo jak na kobietę w dzisiejszych czasach – wyjawił w rozmowie z Yahoo News.
Jak, według Burrella, potoczy się życie Markle u boku księcia Harry'ego?
Myślę, że niedługo będzie miała dziecko. Będą je mieli w pierwszym roku swojego małżeństwa, lub będzie w ciąży w ciągu tego roku. Czas jej ucieka, a Harry chce rodziny. Myślę, że ona naprawdę ma coraz mniej tego czasu. Musi się za to zabrać. Dwójka dzieci wystarczy. - dodał
Później rozwód, kochanek, wypadek i śmierć? Paul służy rodzinie królewskiej od lat i zawsze głośno twierdził, że księżna Diana nie zginęła przypadkiem. Jak sądzicie? To prorocze słowa?