Lech Wałęsa o swoim pogrzebie. Wyjawił ostatnią wolę. Co na to polskie prawo?
Lech Wałęsa w 2019 trafił do szpitala, gdzie przeszedł dość poważną operację usunięcia zaćmy. Mimo tego noblista nie zwalnia tempa. Wciąż podejmuje się nowych wyzwań.
26.02.2020 | aktual.: 26.02.2020 16:35
Były prezydent Polski na brak zajęć narzekać nie może. Jego kalendarz jest wypełniony po brzegi. Jednak według niego będzie miał co robić tylko przez najbliższych pięć lat. Dlaczego? Po tym czasie, według Lecha, bardzo prawdopodobne jest to, że umrze. Co składania go do takich rozważań?
Przy okazji były prezydent podsumował swoje dotychczasowe osiągnięcia. Życie przeżył różnie – raz na wozie, raz pod wozem. Aktualnie twierdzi, że na tym świecie czuje się zwyczajnie znudzony i czeka na przejście.
Lech Wałęsa o pogrzebie. Ostatnia wola prezydenta
Pozostając raczej w żałobnych tematach, były prezydent RP wyraził swoje ostatnie życzenie co do pochówku. Lech Wałęsa może zaskoczyć tym wielu sympatyków. Co takiego wymyślił noblista? Zdradził to na łamach dziennika Super Express. Najpierw zapytano go o rocznicę ślubu z żoną Danutą i ich wspólne relacje. Para ma się dobrze i nie planuje żadnych zmian w swoim życiu.
Lech Wałęsa w wywiadzie zaznaczył także, że powoli zaczyna się żegnać z tym światem. Wyznał również, że ma już życzenie co do ostatniej jego drogi:
Rozsypanie prochów po śmierci – co mówi polskie prawo?
Dużego pola manewru nie ma – tylko cmentarz komunalny lub wyznaniowy jest jedynym miejscem legalnego pochowania urny z prochami. Ustawa z 1959 roku w artykule 12 pkt 1 mówi, że szczątki pochodzące ze spopielenia zwłok oprócz grobów ziemnych, murowanych lub katakumb mogą być przechowywane w kolumbariach. Te jednak podobnie jak groby, mogą znajdować się wyłącznie na cmentarzach. Nie ma zatem możliwości rozsypania prochów zmarłego w dowolnym miejscu. Polskie prawo co prawda dopuszcza zorganizowanie pogrzebu morskiego, ale dotyczy on jednak ściśle określonej sytuacji, w której na statku dojdzie do zgonu jego członka załogi bądź pasażera – co więcej musi się on znajdować co najmniej 24 godziny drogi od brzegu. Oznacza to, że przepis ten mówi bardziej o zatopieniu ciała osoby zmarłej w morzu a nie rozsypaniu czy zatopienia ludzkich prochów zabranych z lądu.