Krystyna Janda w zabójczo szczerym wyznaniu o dzieciństwie. "Zajmowała się mną CAŁA ULICA"
Krystyna Janda, znana aktorka, podzieliła się wspomnieniami z dzieciństwa, które spędziła pod opieką dziadków. Ważną rolę w jej życiu odegrała lokalna społeczność.
Krystyna Janda urodziła się w rodzinie inżyniera Ryszarda Jandy, który miał czeskie korzenie. Po narodzinach jej siostry, rodzina przeniosła się do Ursusa, ale Krystyna pozostała z dziadkami do siódmego roku życia. W rozmowie z Maciejem Orłosiem cofnęła się do przeszłości.
Jak czuje się Maja Hyży? Czy jej choroba ma wpływ na jej zarobki?
Krystyna Janda w szczerym wyznaniu o dzieciństwie
Po przeprowadzce do Ursusa, Janda i jej siostra musiały szybko dorosnąć. Rodzice pracowali na dwóch etatach, co zmusiło dziewczynki do samodzielności.
Potem zjawiłam się w Ursusie, zawieszono mi i mojej siostrze klucz na szyi i musiałyśmy zacząć żyć razem w samotności, bo moi rodzice pracowali na dwóch etatach, a mama wymagała, żebyśmy już zaczęły sprzątać, gotować - wyznała.
Dziadkowie Krystyny mieszkali w Starachowicach, gdzie lokalna społeczność otaczała ją opieką. Była traktowana jak "laleczka" przez starszych mieszkańców, co miało ogromny wpływ na jej życie:
Nie zazdrościłam siostrze, że jest z rodzicami, ponieważ mną się zajmowała właściwie cała ulica. To była ulica Martenowska, tam byli tylko starzy ludzie, ja byłam jedynym dzieckiem. (...) Zajmowali się mną wszyscy, chodzili na spacery, opowiadali o partyzantce w lasach kieleckich. Chodziłam z dziadkiem na grzyby, ciotki mi szyły sukienki, krochmaliły halki, byłam taką laleczką całej tej ulicy starszych ludzi.
Krystyna Janda: "Wszyscy mnie bardzo kochali"
Krystyna Janda podkreśla, że miłość i wsparcie, które otrzymała od dziadków i sąsiadów, były dla niej niezwykle ważne.
Najważniejsza rzecz była taka, że wszyscy mnie bardzo kochali, to jest bagaż na całe życie - dodała aktorka.