Pilot Kobego Bryanta podał prawdopodobną przyczynę katastrofy helikoptera. Tej tragedii dało się uniknąć
Do katastrofy śmigłowca Sikorsky S-76, w której zginęło aż dziewięć osób, doszło w niedzielę rano lokalnego czasu. Maszyna rozbiła się w pobliżu miasteczka Calabasas, około 65 kilometrów na północny zachód od centrum Los Angeles.
27.01.2020 | aktual.: 28.01.2020 02:55
Zginął Kobe Bryant, wielki gwiazdor światowej koszykówki, 5-krotny mistrz NBA, jego 13-letnia córka Gianna Maria Onore, trener baseballu z uniwersytetu Orange Coast College – Joh Altobelli wraz z żoną Keri i Córką Alyssą, asystentka trenera w szkolnej drużynie koszykarskiej z Orange County – Christina Mauser, Sarah Chester i jej córka Payton oraz pilot Ara Zobayan.
Fani, świat sportu oraz show-biznesu składa kondolencje rodzinie koszykarza, żonie Vanessie oraz osieroconym córkom: Natalii, Biance oraz Capri. Tymczasem eksperci zastanawiają się, co stanowiło główną przyczynę katastrofy helikoptera, który stanął w płomieniach. Zdjęcia z wypadku opublikowała amerykańska policja.
Przyczyna katastrofy helikoptera z Kobem Bryantem
Kurt Deetz, były pilot Island Express Helicopters, latał helikopterem z Kobem Bryantem w okolicach Los Angeles w latach 2014-2016, wypowiedział się na temat stanu helikopterów oraz warunków pogodowych panujących tego dna. Według mężczyzny warunki pogodowe do lotu „wcale nie były dobre”. Pilot uważa, że katastrofa była najprawdopodobniej spowodowana fatalną pogodą, a nie złym stanem technicznym maszyn. Podobno dało się jej uniknąć, wystarczyło przełożyć lot na późniejszą godzinę.
Kurt dodał, że spędził 1000 godzin latając tym samym samolotem, który się rozbił, a stan helikoptera był „fantastyczny”. Porównał go do „Cadillaca-latającej limuzyny”. Pilot dodał, że latał z Bryantem i jego dziećmi wielokrotnie i wyjawił, jak to wyglądało to w praktyce:
Deetz zauważył, że maszyna musiała lecieć bardzo szybko w momencie zderzenia i prawdopodobnie przewoziła ponad 300 litrów paliwa, a to "wystarczy, aby rozpalić całkiem duży pożar”.
Na wieść o śmierci gwiazdy koszykarze NBA uczcili jego pamięć chwilą ciszy i powstrzymaniem się od gry przez pierwsze 24 sekundy meczu. Poruszający hołd Kobemu oddały także gwiazdy na gali Grammy 2020.