Historyczny przełom w świecie sportu! Polska mistrzyni po latach zrobiła coming out!
Takie rzeczy nie zdarzają się codziennie. W świecie polskiego sportu nastąpił właśnie historyczny przełom - polska paraolimpijka i pływaczka, zdobywczyni ponad 150 medali właśnie wyznała, że jest biseksualna. Karolina Hamer w wywiadzie z Repliką, największym magazynem zajmującym się tematyką LGBT w Polsce dokonała coming outu na oczach całego kraju.
Coming out Karoliny Hamer
Karolina ma na swoim koncie wiele tytułów i niesamowite osiągnięcia sportowe na świecie, w Europie oraz w Polsce. Wielokrotnie stawała na podium mistrzostw świata i Europy, była też rekordzistką i mistrzynią kraju w sześciu konkurencjach pływackich. W rozmowie z Repliką wyjawiła, że "wyjście z szafy" jest kolejnym kamieniem milowym, z którym bardzo długo się zmagała:
Gdy stwierdziłam, że jestem pewna mojej biseksualności i akceptuję ją, to puk puk puk - zapukałam do własnej głowy, a tam głos mówi: "Tyle mówisz o byciu sobą - jak jesteś taka mądra, to powiedz też, że jesteś bi, bo dlaczego nie?" Odpowiedziałam: „Dobra, ok!" Autentyczność daje moc. Hej, naprawdę, ludzie, szkoda życia! - tłumaczy zawodniczka.
Do tej niewątpliwie trudnej, ale również bardzo odważnej decyzji skłoniła Karolinę obecna sytuacja polityczna, która panuje w Polsce. Chodziło głównie o ochronę praw grup złożonych z osób innej orientacji seksualnej czy właśnie... Niepełnosprawnych.
Czasy nadeszły takie, że trzeba bronić praw kobiet, bronić praw LGBT. Bronić praw osób z niepełnosprawnościami, które wraz z rodzicami koczują ostatnio w Sejmie. Nie mogę siedzieć cicho. Muszę powiedzieć: ani kroku dalej. Wara od mojej wolności! Na mojej orbicie panowie w czarnych sukienkach są gdzieś daleko –nie mogą decydować o moim życiu, o mojej moralności. Zadecyduję sama - dodała
Karolina jest niepełnosprawna od urodzenia. Dzisiejszą formę zawdzięcza jedynie determinacji, uporowi i mamie, która wspierała ją przez cały czas:
Lekarz podobno powiedział mamie, że mu kaktus wyrośnie, jeśli ja będę siedzieć. Takie było rozpoznanie. Z wczesnego dzieciństwa pamiętam tylko rehabilitację. Byłam jak górnik na nieustannej szychcie. Musiałam mocno zawalczyć, żeby wstać i zobaczyć, że świat jest barwny i fajny. I z tej różnorodności czerpię do dziś. Można powiedzieć, że przez pierwsze 30 lat życia byłam zajęta czymś istotniejszym niż miłość.
Jak myślicie, podjęła dobrą decyzję czy naraziła się na szykanowanie?