Brytyjski miliarder arystokrata ujawnia brudne sekrety rozpadu małżeństwa z Natalią Vodianovą. Zrobił to na... Facebooku
Choć życie i związki pięknych modelek zdają się dla osób postronnych wyglądać jak z bajki, to jak pokazuje poniższy przykład, wcale takie być nie muszą.
07.12.2015 | aktual.: 07.12.2015 21:53
Kiedy w 2011 roku huknęła wiadomość, że rosyjska piękność Natalia Vodianova i jej mąż brytyjski arystokrata miliarder Justin Portman się rozwodzą, wszyscy byli w szoku. Para uchodziła nie tylko za wyjątkowo atrakcyjną, ale też doskonale dobraną. Pobrali się w 2002 roku i doczekali trójki dzieci: syna Lucasa Alexandra, córki Nevy i syna Viktora.
Nic jednak, jak się okazuje, nie było takie, jak się wydawało. W ich małżeństwie działo się źle, skutkiem czego był rozpad związku.
Dziś, po 4 latach od tamtych wydarzeń, 46-letni Justin Portman, eksmąż 33-letniej Vodianovej, wraca do sprawy i opowiada o szczegółach rozpadu małżeństwa z modelką. Co ciekawe, zrobił to na Facebooku. I choć szybko skasował wpis, zdążyły go zacytować zagraniczne media, spekulując, że zrobił być może pod alkoholu i innych używek.
Mimo że facebookowe wyznania Portmana nie należą do najłatwiejszych, trzeba przyznać, że winę za rozpad związku wziął na siebie. Przyznał się do problemów z alkoholem, co - jak się wcześniej pisało - miało być głównym powodem rozstania pary.
Po tych trudach małżeńskiej relacji, Natalia podjęła próbę jej ratowania. Kiedy jednak urodziło się ich drugie dziecko, Portman zaczął podejrzewać żonę o niewierność.
Natalia Vodianova niedługo po zakończeniu związku z Portmanem związała się z innym miliarderem, Francuzem Antoine'em Arnaultem, z którym w 2014 roku doczekała się syna Maxima. Antoine Arnault, o którym mawia się książę luksusu, to obecnie najbogatszy człowiek w branży mody z wysokiej półki. Jest synem Bernarda Arnault, prezesa koncernu luksusowych marek LVMH, w skład którego wchodzi m.in. Louis Vuitton. Sam zarządza m.in. markami Berluti i Loro Piana.
Rosyjska modelka nie skomentowała jeszcze rewelacji swojego byłego partnera. Czy w ogóle to zrobi? Można mieć spore wątpliwości.