Jacek Pałasiński przeszedł sześciogodzinną operację. Wystąpiły komplikacje
Były dziennikarz TVN24, Jacek Pałasiński, przeszedł sześciogodzinną operację, po której pojawiły się niespodziewane komplikacje. O trudnych chwilach poinformował swoich obserwatorów w mediach społecznościowych, publikując zdjęcie ze szpitalnego łóżka.
Jacek Pałasiński, znany były korespondent TVN24 i TVN24 BiS, a także współtwórca programu "Tu Europa", znalazł się w trudnej sytuacji zdrowotnej. Początkowo zaplanowano dla niego długą, skomplikowaną i ryzykowną operację, jednak z powodu infekcji płuc zabieg został odłożony. Końcowo, operacja odbyła się 8 października, trwała sześć godzin i początkowo zakończyła się sukcesem. Podczas próby usunięcia rurek doszło jednak do krwotoku spod pachy.
Sandra Hajduk o chorobie i walce z endometriozą. "Zmieniasz się fizycznie i masz gorsze dni psychicznie".
Jacek Pałasiński opowiada o powikłaniach
Niespodziewane komplikacje wymagały przeprowadzenia dodatkowego zabiegu w całkowitym znieczuleniu. Po nim Pałasiński wrócił na oddział pooperacyjny, gdzie dochodzi do siebie. O powikłaniach opowiedział na Facebooku.
W środę rano miałem sześciogodzinną operację. Jak widać zakończyła się sukcesem. Od tamtej pory leżę na oddziale pooperacyjnym pod kroplówkami. Mam chwilowo bezwładną lewą dłoń i nie mogę obsługiwać telefonu. Dziś miałem wrócić do mojej sali, ale przy wyjmowaniu rurek miał miejsce drobny krwotok z pod pachy, więc miałem drugi zabieg w całkowitym znieczuleniu. Wróciłem do sali pooperacyjnej i tu będę dochodził do siebie. Wszystkim dziękuję za troskę i życzenia - czytamy.
CZYTAJ TAKŻE: Rafał Brzozowski cierpi na dokuczliwą chorobę kręgosłupa. "Potrafi odebrać radość z codzienności"
Jacek Pałasiński szczerze o pobycie w szpitalu
Jeszcze przed zabiegiem Pałasiński dzielił się na Facebooku refleksjami z pobytu w szpitalu. Pisał o codzienności pacjenta, o obserwacjach z oddziału i o tym, jak wygląda życie w oczekiwaniu na trudną operację. Chwalił personel medyczny za ich profesjonalizm i troskę, jednak nie krył rozczarowania jakością szpitalnego jedzenia.
W szpitalu jestem wśród dobrych wrożek. (...) Nie znam drugiego takiego miejsca, w którym liczna grupa istot ludzkich okazuje tak dużą troskę i życzliwość innej grupie istot ludzkich. Żeby nie było za słodko: szpitalne jedzenie to coś niewiarygodnie niesmacznego. Niewyobrażalnie złego w smaku i moim zdaniem niezdrowego. Od paru dekad nie zjadłem tyle chleba i tyle wędliny, co w ciągu tego pobytu.