Irena Santor żyła z partnerem bez ślubu przez 40 lat. "Nie podpisaliśmy cyrografów"
Irena Santor przeżyła ponad 40 lat u boku jednego mężczyzny. Partnerem artystki był konferansjer Zbigniew Korpolewski, który zmarł w 2018 roku. Piosenkarka w swoim filmie biograficznym dla TVP opowiedziała o życiu we dwoje "na kocią łapę". – Nieprosto jest powiedzieć: »Będę z tobą, bo chcę« i dotrzymać słowa – stwierdziła Santor.
Irena Santor niewiele mówi o swoim życiu prywatnym. Wiadomo, że w latach 1958–1977 jej mężem był skrzypek Stanisław Santor, a przez kolejne 40 lat pozostawała w nieformalnym związku z konferansjerem i prawnikiem Zbigniewem Korpolewskim. Artystka w swoim filmie biograficznym dla TVP powspominała zmarłego w 2018 roku partnera i opowiedziała o ich wspólnym życiu bez ślubu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo:
Jolanta Kwaśniewska w "Tańcu z gwiazdami"? Jej zięć mówi, jak poradziłaby sobie na parkiecie
Irena Santor żyła z partnerem bez ślubu. "Nie podpisaliśmy cyrografów"
Kamery TVP towarzyszyły Irenie Santor m.in. w jednej z nadmorskich miejscowości, gdzie często wyjeżdżała na wakacje ze Zbigniewem Korpolewskim. Oglądając ich stare zdjęcia, nie kryła wzruszenia. Powiedziała:
Jeszcze jest za wcześnie, by w szczegółach wspominać to, co razem z nim przeżyłam. Kiedyś o tym opowiem, ale teraz jest za wcześnie...
Irena Santor podzieliła się jednak kilkoma wspomnieniami ze wspólnego życia z konferansjerem. Opowiedziała m.in. o ich sprzeczkach, które zazwyczaj wybuchały ze względu na pracę artystki. Santor wyjaśniła:
Myśmy się wiecznie o coś tam przekomarzali i czasem nawet mocno kłócili. To by ły raczej sprawy przekonań, tego, co powinnam, a czego nie powinnam robić, na co powinnam, a na co nie powinnam się godzić w zawodzie. Zbyszek bardzo mi pomagał, wiele razy mnie przed czymś ostrzegał i przestrzegał. Wiele razy się buntowałam, mówiłam: "Nie, ja chcę tak i tak ma być!". Wiele razy okazywało się, że to on miał rację, a nie ja.
Irena Santor wyjaśniła też, dlaczego nigdy nie wyszła za Zbigniewa Korpolewskiego, a także została zapytana o receptę na udany związek. Wskazała:
Myśmy nie byli małżeństwem, nie podpisaliśmy żadnych cyrografów, ale byliśmy ze sobą przeszło 40 lat. I może to jest recepta? By się nie wiązać jakimiś układami i nie przyrzekać sobie, że "do końca świata". Trzeba chcieć być wobec siebie lojalnym i rzetelnym, trzeba się szanować. To są slogany, ale trudno je wprowadzić do życia i uszanować. Nieprosto jest powiedzieć: "Będę z tobą, bo chcę" i dotrzymać słowa.