Anna Oberc o "M jak miłość". Na planie znalazła przyjaciółkę wśród gwiazd: "Wspieramy się w trudnych czasach"
M jak Miłość to serial, który już od ponad dwóch dekad zachwyca widzów. Jest najpopularniejszą telenowelą w Polsce i cały czas gromadzi przed odbiornikami wierną grupę fanów. Na perypetiach serialowych bohaterów wychowują się już kolejne pokolenia. Swoją wielką karierę w show-biznesie dzięki produkcji rozpoczęło wiele obecnych gwiazd i zdecydowanie była to ich furtka do sławy.
Kilka lat temu do obsady dołączyła Anna Oberc, która miała do zagrania bardzo trudną postać. Wcieliła się bowiem w rolę prostytutki Sandry, która chciała skończyć z dotychczasowym życiem. Z pomocą serialowych prawników w końcu jej się to udało.
Anna Oberc o swojej roli w M jak Miłość
Chociaż mogło się wydawać, że Anna Oberc trafiła do serialu M jak Miłość jedynie na chwilę, a wątek jej bohaterki będzie kolejnym epizodem, to okazuje się, że bardzo spodobała się widzom, którzy z zapartym tchem śledzili każdy odcinek z jej udziałem.
Barwne losy serialowej Sandry pojawiają się na ekranie już od niemal trzech lat. Ania w rozmowie z Jastrząb Post zdradziła co nieco o swojej pracy na planie uwielbianego przez Polaków serialu.
M jak Miłość jest czystym fenomenem. Lata lecą, 20 lat już trwa ten serial i ludzie się przyzwyczaili. On się kojarzy z fajnymi czasami, pokazuje rzeczywistość fajniejszą niż w tej chwili. Są bohaterzy, którzy są z ludźmi już od 20 lat więc śledzenie losów danych bohaterów jest intrygujące. Scenariusz jest pisany bardzo dobrze. Jest co grać. Wyzwania aktorskie są. Ja już tam jestem od prawie 3 lat i mam nadzieję, że jeszcze trochę będę państwa z serialu intrygować.
Z kim najbardziej się zaprzyjaźniła?
Moim odkryciem jest Dawid, który gra Otara. uwielbiam tego człowieka. I również Joanna Jarmołowicz, z którą się zaprzyjaźniłam, chociaż już nie gra w M jak Miłość. Od czasu do czasu się pojawia. Byłyśmy razem w gruzińskiej knajpie, podawałyśmy razem i tak nam zostało. Wspieramy się razem w trudnych czasach, dzwonimy do siebie i uśmiechamy się do siebie.
Czy dołączenie do tak znanej produkcji było przełomem w jej karierze?
Chyba nie. Zagrałam w Singielce w TVN-ie i to mi się wydawało, że było takim przełomem. U nas każda rola jest na swój sposób przełomowa. U nas jest tylko ten problem, że jak zrobi się jedną rolę, to potem się z nią utożsamia danego aktora. Po Singielce musiałam dwa lata odczekać, żeby odbarwnić samą siebie przed castingami. I to z tego chyba wynika. Nie czuję, żeby to był przełom.
Kogo najbardziej brakuje jej w M jak Miłość?
Aśki Jarmołowicz. Ubóstwiam tę dziewczynę, jest moją młodszą siostrą duchową. Jej mi brakuję, bo jest bardzo pozytywną wariatką, więc zawsze żeśmy się fajnie wygłupiały.
Cała rozmowa poniżej.