Menadżerka gwiazd pojechała pomagać na Ukrainę. Przeraziła się tym, co zastała na miejscu. Wszystko opowiedziała Kasi Cichopek
Od 24 lutego cały świat przygląda się wydarzeniom zza polskiej granicy. Nad ranem wrogie wojska rosyjskie zaatakowały niepodległą Ukrainę. Rozpoczęła się niczym niesprowokowana przez naszych sąsiadów wojna, która przybiera coraz bardziej brutalny charakter. Najeźdźca kierowany rozkazami Władimira Putina nie waha się używać ognia skierowanego do cywilów.
09.03.2022 | aktual.: 09.03.2022 18:00
Ostrzeliwane są konwoje humanitarne, niszczone są przedszkola, domy dziecka i szpitale. W Ukrainie zginęło już mnóstwo dzieci i dorosłych, którzy nie zdołali uciec z ogarniętego wojną kraju. Wróg nadal jednak nie dopiął swego i nie zdobył stolicy kraju.
Mieszkańcy Ukrainy, czyli głównie kobiety, dzieci i osoby starsze masowo opuszczają swoje domy i kierują się na przejścia graniczne, by w sąsiednich krajach schronić się przed agresorem. Większość z nich dotarła do Polski. Straż Graniczna podaje, że w naszym kraju znajduje się już ponad 1 mln 330 tys. obywateli Ukrainy.
Menadżerka gwiazd pojechała na Ukrainę i opowiedziała, jak wyglądają covidowe obostrzenia
Świat przez ostatnie dwa lata walczył z pandemią koronawirusa. Ludzie obawiali się o swoje zdrowie i życie. Chociaż zachorowania w Polsce nadal liczy się w tysiącach, to w ostatnim czasie ten problem zdecydowanie zszedł na drugi plan.
Polacy skupiają swoją uwagę na wojnie w Ukrainie i pomocy obywatelom tego kraju. Wśród wolontariuszy jest menadżerka gwiazd Aldona Wleklak, która wykreowała całą plejadę celebrytów – Małgorzatę Sochę, Joannę Moro czy Klaudię Halejcio. Kobieta jest także autorką książki Saga niewoli, która swoją premierę miała w sierpniu 2021 roku. Wkrótce do sprzedaży trafi druga część powieści opartej na faktach, a jej akcja toczyć się będzie w kraju, który obecnie walczy z Rosją.
Kilka dni temu już po tym, jak rozpoczęła się inwazja, zawiesiła działalność zawodową i zdecydowała się pojechać do ogarniętego wojną kraju. Udała się do Lwowa, gdzie nie tylko zawiozła dary, jakie zebrała wspólnie z fundacją Masz szansę, ale też przywiozła do Polski dwie kobiety i 3-miesięczne dziecko.
Wcześniej pod swój dach przygarnęła 23-letnią Katję.
Menadżerka była gościem Pytania na śniadanie, gdzie w rozmowie z Kasią Cichopek i Robertem El Gendy opowiedziała, jak w trakcie wojny wygląda sytuacja związana z pandemią koronawirusa na Ukrainie. Niestety w tym czasie nikt nie myśli o chorobie, a każdy stara się ratować życie swoje i najbliższych.
Sytuacja związana z obostrzeniami wygląda podobnie także na polskiej i ukraińskiej granicy. Menadżerka przy dwukrotnym przekraczaniu strefy granicznej nie była sprawdzana pod kątem szczepień. Również po polskiej stronie uchodźcy z Ukrainy nie są sprawdzani pod kątem zaświadczeń czy testów.
W studiu pojawił się także dr hab.n.med. Erenest Kuchor, specjalista chorób zakaźnych, który skonfrontował to, co dzieje się na granicy z sytuacją pandemiczną w kraju. Przyznał, że może to spowodować nagły wzrost zakażeń nie tylko na koronawirusa, ale także na inne choroby przenoszone drogą kropelkową.
W czasie wojny dbanie o społeczny dystans i maseczki zdecydowanie odeszło w zapomnienie. Trudno się temu dziwić, ponieważ uchodźcy ze wschodu uciekają przed bombami i rosyjskimi czołgami. Aldona Wleklak powiedziała jednak, że większość mieszkańców Ukrainy, podobnie jak większość Polaków, przyjęła już pełne szczepienia przeciwko koronawirusowi, a po przekroczeniu polskiej granicy ci, którzy tego nie zrobili, mogą skorzystać ze szczepień i przyjąć kolejne niezbędne dawki już w Polsce.