Adam z "Sanatorium miłości" dokonał APOSTAZJI. Przed laty namaścił go Karol Wojtyła
Adam Babiuch z siódmej edycji "Sanatorium miłości" był bierzmowany przez Karola Wojtyłę, późniejszego papieża Jana Pawła II. W najnowszym wywiadzie ujawnił, że z wiekiem dokonał apostazji. – Kościół po prostu nie spełnia już moich potrzeb – wyjaśnił w rozmowie z redakcją TVP.
Adam Babiuch z Olkusza był jednym z uczestników siódmej edycji "Sanatorium miłości", do której dołączył po nagłej rezygnacji Edmunda Lechowicza z dalszego udziału w programie. W najnowszym wywiadzie ujawnił swój stosunek do Kościoła katolickiego, o którym obecnie nie ma najlepszego zdania.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo:
Maja Hyży już niebawem podda się kolejnej operacji, a tymczasem...już myśli o następnej
Adam z "Sanatorium miłości" był bierzmowany przez Karola Wojtyłę. "Był wtedy bardzo energiczny"
Adam Babiuch w wywiadzie dla TVP ujawnił, że niegdyś był bardzo wierzącą osobą, tak, jak reszta jego rodziny. Opowiedział też o swoim bierzmowaniu, którego udzielił mu biskup Karol Wojtyła, czyli późniejszy papież Jan Paweł II. Wyjaśnił:
Mój rodzinny Olkusz należał do krakowskiej kurii. A akurat biskupem był tam Wojtyła. Wtedy był mi zupełnie nieznany. Gdy został papieżem, przypomniała mi się jego twarz. Pamiętam, był wtedy bardzo energiczny. Tak szybciutko nas wszystkich poświęcił olejami, namaścił.
Adam Babiuch dokonał apostazji. "Kościół nie spełnia już moich potrzeb"
Adam Babiuch mimo przywiązania do religii zaczął inaczej postrzegać wiarę. Uczestnik "Sanatorium miłości" całkowicie odszedł z Kościoła katolickiego, dokonując apostazji. W rozmowie z TVP zdradził, jaki był powód tej decyzji:
Ja się wypisałem z Kościoła, żeby już nie mieć kontaktów nawet na papierze. Kilka lat temu dokonałem apostazji i wcale nie dlatego, że duchowni grzeszą, o czym słychać w mediach na okrągło, bo nie obchodzą mnie ich grzechy. Kościół po prostu nie spełnia już moich potrzeb. Przerażają mnie nawet malowidła kościelne, te umartwione dusze, umartwieni ludzie...
Adam z "Sanatorium miłości" zapewnił jednak, że mimo dokonania apostazji nie odwrócił się od Boga i nie zaprzecza Jego istnieniu. Wskazał:
Doszedłem do wniosku, że każda religia potrzebuje takiego samego wyznawcy: pokornego tu na ziemi, bojącego się kary bożej. Wyleczyłem się z tego, zacząłem budować własne poznanie Boga i doszedłem do wniosku, że Boga mam w sobie, autentycznie. Jak mówią, że jestem dzieckiem Bożym, to ja mówię, że mam Boga w sobie, a więc muszę o Niego w sobie dbać. (...) Już nie muszę wierzyć w Boga, bo dla mnie Bóg jest faktem. Wierzyć to można rabinowi, księdzu czy pastorowi, choć ja nie muszę im wierzyć. (...) Jestem cząstką boskiego stworzenia i mam duszę, którą nabywam z pierwszym oddechem życia i tracę ją z ostatnim oddechem.