NewsyWdowa po Ciechowskim z mocnym atakiem. Potocka wyrzuciła jego komputer do Wisły?

Wdowa po Ciechowskim z mocnym atakiem. Potocka wyrzuciła jego komputer do Wisły?

Anna Skrobiszewska, wdowa po Grzegorzu Ciechowskim, nie przestaje zaskakiwać. Kobiet w opublikowanym oświadczeniu zaatakowała jego poprzednią partnerkę, Małgorzatę Potocką. O co poszło?

Anna Skrobiszewska, Małgorzata Potocka
Anna Skrobiszewska, Małgorzata Potocka
Źródło zdjęć: © KAPIF, ONS

25.07.2024 | aktual.: 25.07.2024 13:54

Anna Skrobiszewska, wdowa po muzyku Grzegorzu Ciechowskim, wydała oświadczenie, które może rozgrzać publiczne dyskusje. W obliczu trwającego procesu, w którym jej pasierbica, Matylda Robakowska-King, domaga się od niej części tantiem z praw autorskich, kobieta twierdzi, że jest ofiarą nagonki i prześladowań.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Batalia sądowa o tantiemy po Ciechowskim

Przypomnijmy, po śmierci Grzegorza Ciechowskiego, majątek muzyka, zgodnie z jego testamentem, został przekazany żonie Annie. Z kolei jego córka Weronika Ciechowska, ze związku z Małgorzatą Potocką, otrzymała jedynie minimalny zachowek.

Dlatego po latach Weronika Ciechowska, motywowana przez swoją siostrę Matyldę Robakowską, zdecydowała się zawalczyć w sądzie o większy udział w spadku. Jak ujawniono podczas rozprawy, Skrobiszewska, po śmierci Ciechowskiego w grudniu 2001 roku, otrzymuje rocznie około 400 tys. zł z tantiem.

Anna Skrobiszewska nie gryzie się w język. "Grzegorz ich nie lubił"

W oświadczeniu, które do "Faktu" wysłał mąż Anny Skrobiszewskiej, a ona sama opublikowała go w swoich mediach społecznościowych, nie szczędziła ostrych słów pod adresem osób zaangażowanych w sprawę.

Podkreśliła, że świadkami w postępowaniu są minimum dwie nieprzychylne jej osoby. Mowa tu o Małgorzacie Potockiej oraz pasierbicy Ciechowskiego, Matyldzie Robakowskiej-King.

Na tym jednak nie koniec. Skrobiszewska zarzuca Matyldzie kłamstwa, dotyczące rzekomych zniszczeń sprzętu Ciechowskiego. Jednocześnie twierdzi, że zarówno Potocka, jak i Robakowska-King były osobami, których Grzegorz Ciechowski nie darzył sympatią.

W procesie zeznają przeciwko mnie osoby, których Grzegorz nie lubił (jak Małgorzata Potocka i jej córka Matylda, której Grzegorz nie potrafił zapomnieć kłamstw potwierdzających słowa jej matki o zniszczeniu jego studia nagrań) - napisała w oświadczeniu Anna Skrobiszewska.

Wdowa po Ciechowskim zaznaczyła także, że zarzut skierowany w jej stronę, że żyje z tantiem, jest niesłuszny.

Wspomnę więc, że dodatkowo od 2008 r. prowadzę działalność gospodarczą. Kupiłam na kredyt (a nie z pieniędzy mojego zmarłego męża Grzegorza Ciechowskiego) domy, które od zera przekształciłam w pensjonaty. Osobiście myję w nich toalety i przygotowuję pokoje dla naszych gości. Moja działalność cieszy się renomą - czytamy w oświadczeniu.

Czy faktycznie Małgorzata Potocka zniszczyła studio nagrań Ciechowskiego?

Warto przypomnieć, że do sprawy zniszczenia studio nagraniowego oraz komputera służącego do pracy, Małgorzata Potocka odniosła się w książce "Obywatel i Małgorzata". W publikacji wydanej w 2013 r. kobieta opisała wszystko ze szczegółami.

Wiem, że tak opo­wia­da­no, po­wsta­ła le­gen­da ma­ją­ca nie­wie­le wspól­ne­go z praw­dą. (...) Zro­bi­łam jed­nak coś okrop­ne­go - otwo­rzy­łam jego lap­to­pa i prze­czy­ta­łam w nim list do Anki. Pisał o wzru­sze­niu, kiedy do­wie­dział się, że jest w ciąży, i że to było dla niego fan­ta­stycz­ne prze­ży­cie, cud, dar od nie­bios, że nosi w swoim łonie perłę. Do­kład­nie tymi sło­wa­mi, jakie pisał do mnie i mówił, gdy byłam w ciąży z We­ro­ni­ką. I chyba to mnie naj­bar­dziej do­tknę­ło. Wzię­łam tego lap­to­pa, po­je­cha­łam na most Po­nia­tow­skie­go i wrzu­ci­łam go do Wisły. (...) Ale tam nic nie było, poza tym li­stem, jego twór­czość zo­sta­ła w jego kom­pu­te­rach mu­zycz­nych. Miał je ze sobą - wyznała w książce "Obywatel i Małgorzata".

Przyznała także, że po tym, jak dowiedziała się, że artysta chce od niej odejść do Anny spa­ko­wa­ła jego rze­czy w dwie wa­lizki. "Jego pięk­ne ubra­nia - każda z tych ma­ry­na­rek i ko­szul miała swoją hi­sto­rię - i za­wio­złam je na Dwo­rzec Cen­tral­ny, zo­sta­wia­jąc bezdom­nym. Potem przez lata wi­dy­wa­łam na dwor­cu ludzi, któ­rzy no­si­li albo buty Grzegorza, albo jego długi czar­ny płaszcz czy znisz­czo­ne już ma­ry­nar­ki" - wspominała Potocka.

anna skrobiszewskagrzegorz ciechowskimałgorzata potocka
Wybrane dla Ciebie