NewsySzokujące wyznanie Kowalczyk: Poroniłam! Mam depresję

Szokujące wyznanie Kowalczyk: Poroniłam! Mam depresję

Wczoraj show-biznesem wstrząsnął wywiad Justyny Kowalczyk dla "Gazety Wyborczej". Olimpijska medalistka opowiedziała w poruszającej rozmowie o szokujących faktach ze swojego życia. Co ciekawe, zanim doszło do trudnej rozmowy, Justyna udzielała wywiadów kolorowym magazynom, którym opowiadała o sielance w życiu i różowych chwilach poza godzinami pracy.

Szokujące wyznanie Kowalczyk: Poroniłam! Mam depresję
Małgosia

04.06.2014 11:27

Zaczęło się od informacji o stanie depresyjnym. Kowalczyk powiedziała, że jej depresja jest zdiagnozowana i leczy się u specjalistów:

Od ponad roku mam zdiagnozowane stany depresyjne. To jest mój bieg o życie – mówi w Gazecie Wyborczej. Do sierpnia miałam sobie dać szansę, żeby się odnaleźć. Może wyleczyć. Może poczuć radość. Nie mówię o radości z biegów narciarskich. Tylko radości z tego, że jestem. Chciałam pożyć, znaleźć jakiś bodziec, który mnie odciągnie od tego wszystkiego, co czarne. Ale nie udało się. Więc skoro wszystko inne mi się w życiu sypie, to skupię się na sporcie.

Z kolei z dzisiejszej części wywiadu dowiadujemy się o ciąży sportsmenki. Justyna szczerze przyznała, że poroniła przed Olimpiadą w Soczi:

Tak, byłam w ciąży, poroniłam rok temu w maju, na obozie treningowym. Na samym początku obozu - ujawnia w wywiadzie. Właśnie wtedy, gdy się szykowałam do wyprostowania swoich ścieżek. Wiadomo, że gdybym donosiła tę ciążę, dość zaawansowaną, nie wystartowałabym w Soczi. Miałam już w planie inne życie, przynajmniej na najbliższy rok.To były przerażające i traumatyczne dni. Tak to się wszystko poplątało, że zostałam z tym sama. Nie mówiłam nic ani trenerowi, ani rodzicom, żeby ich nie martwić. Nie chciałam tego robić rodzicom. (...) Wiele osób, również będących blisko mnie, dowiedziało się o wszystkim niedługo przed wpisem na Facebooku. Wszystko od A do Z wiedziały tylko trzy osoby. A i tak ze sporym opóźnieniem. Dwie z nich nie mogły uwierzyć, że to wszystko prawda. Bo gdy patrzyły na mnie np. w telewizji, widziały inną Justynę. Robiłam swoje. Byłam wrakiem, to wtedy chciałam rzucić narty, ale uznałam, że muszę to wszystko wypłakać i dopiero potem podjąć decyzję.- Bywasz teraz choć od czasu do czasu szczęśliwa? - pyta dziennikarz.- Nie.

Trudna rozmowa jest elementem terapii. Trzymamy kciuki za Justynę i cieszymy się, że w Polsce są jeszcze osoby, którym bardziej od rozgłosu zależy na pomocy innym przy okazji poszukiwania odpowiedni na pytania dotyczące samych siebie. Brawo!

Wybrane dla Ciebie