Szok! Uczestnik "The Voice of Poland" dostawał niemoralne propozycje: "Poddaję się. Nie zarobiłem nic od samego początku. Du*y nie dam, żeby komuś było fajnie"
Chociaż Ian Rooth na scenie obecny jest od najmłodszych lat, największą popularność przyniósł mu udział w pierwszej edycji programu The Voice of Poland. Pech chciał, że Michał Korzeniowski (bo tak naprawdę się nazywa) odpadł z show tuż przed finałem. To jednak nie złamało jego kariery, wprost przeciwnie. Wydawało się, że artysta osiąga coraz większe sukcesy.
Rok temu Ian Rooth wygrał międzynarodowy casting na stworzenie europejskiej odpowiedzi na One Direction. Pół roku wokalista spędził w Hiszpanii, gdzie trwały prace nad projektem West Avenue. Zespół wydał singiel Julia, którego można było posłuchać w lokalnych radiach. Ostatecznie jednak Polak wycofał się ze współpracy.
Wydawać mogłoby się, że przed Ianem rysowała się świetlana przyszłość. Po powrocie do Polski zagrał kilka koncertów, dołączył do obsady musicalu o Janie Pawle II, a także rozpoczął współpracę z laureatem Grammy, o której mogą pomarzyć najwięksi artyści.
Tymczasem kulisy wyglądają zupełnie inaczej. Na Facebooku Korzeniowskiego pojawił się wpis, w którym obnaża prawdę o polskim show-biznesie. Rooth zapewnia, że nie zarobił ani złotówki. Swoim oburzeniem podzielił się nie tylko ze znajomymi, ale też ze wszystkimi odwiedzającymi jego profil.
Z wpisu Rootha wynika, że zdarzało się mu dostawać niemoralne propozycje w zamian za zrobienie kariery:
Dosadnie i na temat. Czy zdanie Iana Rootha podzielają inni finaliście talent-show? Sądząc po ich nieobecności w mediach, tak to może wyglądać. Ostatnio równie krytycznie o kulisach pracy w show-biznesie wypowiadała się Alicja Janosz.
Czy swoim komentarzem 23-letni wokalista rozpocznie dyskusję, która dotyczy całej plejady uczestników The Voice, X-Factor czy Idola? Póki co pod wpisem pojawiło się wiele komentarzy od osób pracujących w tej samej branży. Wszyscy zgodnie podzielają słowa Iana Rootha.