Dzieciństwo Roberta Biedronia to koszmar: "Ojciec bił mnie, rodzeństwo i matkę"
Robert Biedroń to pierwszy gej na tak wysokim stanowisku. Jest bowiem prezydentem miasta Słupsk. Okazuje się, że nie zawsze jego życie było usłane różami. W najnowszym numerze Gali ujawnił rodzinne sekrety. Razem z rodzeństwem i swoją mamą byli ofiarami przemocy domowej.
Ania Mirgos
Alkohol i przemoc były na porządku dziennym. Ojciec bił mnie, rodzeństwo i matkę wszystkim, co miał pod ręką. Nie umieliśmy wyczuć, kiedy zaatakuje. Zastanawialiśmy się, w jakim jest humorze kiedy pijany wraca do domu. Odgadywanie jego nastroju stało się ważnym elementem naszego życia. Mama była pozostawiona samej sobie, bo wszyscy dookoła udawali, że nie widzą problemu. Podziwiałem ją, że mimo przeciwności nie poddała się i wychowała nas na dobrych ludzi. Musiałem znaleźć sposób, by sobie z tym poradzić, bo inaczej stałbym się taki jak on. Uciekałem w książki. Dzięki nim dowiedziałem się, że inny świat jest możliwy, że gdzieś istnieje rzeczywistość, w której ludzie się szanują, są życzliwi i pomocni. Szukałem godności, która pozwoliłaby mi przede wszystkim przeżyć moje życie na własnych warunkach - wyznał.
Okazuje się, że problemy domowe to nie wszystko. Miał także kłopot z zaakceptowaniem swojej orientacji seksualnej. Jak ujawnił w jednym z wywiadów, długo wierzył, że jest jedynym gejem, być może nawet na świecie. O swoim problemie porozmawiał z mamą.
Mama na początku nie mogła tego nazwać. Z kamienną twarzą powiedziała: "Dzwonił jakiś chłopak i mówi, że jesteś tym, no…". Zapytałem, czym, a ona: "No, tym… ". Kilka miesięcy później znów wyjechała do Stanów, gdzie poznała parę lesbijek. Napisała wtedy do mnie list, w którym zapytała, dlaczego się nie odzywam. Od tego momentu nasze relacje się unormowały (...). Myślę, że stając w jego obronie podczas rodzinnych awantur, czułem podświadomie, że to on jest ofiarą swojej bezsilności, że gdzieś w głębi duszy jest dobrym człowiekiem. Bałem się rozwodu rodziców i tego, że ojciec może od nas odejść. Gdy byłem posłem, często odwiedzałem zakład karny w Czersku, gdzie przebywają kobiety, ofiary przemocy domowej, które z bezsilności zabiły swoich partnerów. Wtedy pomyślałem sobie, że taka tragedia mogłaby się przecież wydarzyć również w naszym domu - dodał.
Jesteśmy pod wrażeniem odwagi w tak otwartym mówieniu o sobie i swoich prywatnych sprawach.